Wizytówka Bawarii i jeden z najsłynniejszych zabytków w Niemczech. Zamek Neuschwanstein, nazywany również zamkiem Disneya, to główny (choć nie jedyny) powód, dla którego wybraliśmy się na pierwszą wspólną wycieczkę do naszych zachodnich sąsiadów. Szczerze możemy powiedzieć, że zachwyciliśmy się tym bajkowym miejscem. Sprawdźcie, jak zorganizować sobie krótką wycieczkę do Bawarii. I przekonajcie się, że naprawdę warto to zrobić.
Dla wielu osób Niemcy nie plasują się wysoko na podróżniczej liście marzeń. Nam też jakoś ten kraj nie wydawał się specjalnie ekscytujący. Pewnie dlatego szybciej decydowaliśmy się na wizytę w Meksyku, Japonii czy Tajlandii niż u naszych zachodnich sąsiadów. W końcu jednak postawiliśmy stopy na niemieckiej ziemi, a przekonał nas do tego przede wszystkim bajkowy zamek Neuschwanstein.
Zamek Neuschwanstein – wizytówka Bawarii
Każdy, kto szuka informacji, co zobaczyć w Bawarii, z pewnością natknie się na zamek Neuschwanstein. Nie ma się jednak co dziwić, jest to bowiem (zaraz po Wieży Eiffla) jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Europie. Ogromna sława tego miejsca przyciągnęła do Neuschwantein również nas. Postanowiliśmy sami sprawdzić, co kryje się za tymi baśniowymi obrazkami i trudną do wymówienia nazwą.
Krótka historia zamku
Dlaczego wzniesiono tutaj zamek Neuschwanstein? Był to kaprys króla Ludwika II. Niezła zachcianka powiadam. Ekscentryczny, ale i bardzo wrażliwy Król Bawarii (nazywany również Ludwikiem Szalonym lub właśnie Bajowym Królem) postanowił osobiście zająć się zaprojektowaniem zamku (finalnie jednak przy Neuschwanstein pracowało trzech architektów). Chciał oddać hołd niemieckiemu kompozytorowi, którego ponoć bardzo lubił, nazwiskiem Wagner. Do budowy zabrano się w 1869 roku tylko po to, żeby nigdy jej nie ukończyć. Rozrzutność, zmienianie zdania co do ożenku ze swoją własną kuzynką i homoseksualne orgie doprowadziły do tego, że król zaczął być izolowany, a następnie uznany został za niepoczytalnego. 4 dni po stwierdzeniu choroby psychicznej król Ludwik II już nie żył, ponoć się utopił. Chyba najlepsze, co po nim zostało to zamek Disneya (mieszkał w nim zaledwie 70 dni).
Zamek Neuschwanstein (lub zamek Disneya) – jak dojechać?
Tak jak wspomniałam wcześniej naszą bazą wypadową było Monachium i to właśnie stamtąd ruszaliśmy na południe, żeby zobaczyć zamek Neuschwanstein. Jeżeli połączymy to z wypożyczonym samochodem, to podróż tam wydaje się dziecinnie prosta. I tak właśnie jest. Dojazd na parking (kosztuje 6 EUR i można stać bez limitu) zajął nam około godziny i 20 minut, a dystans to 120 kilometrów. Jedzie się bardzo przyjemnie – najpierw dwupasmową drogą 96, a następnie 17. Wraz ze zbliżaniem się do zamku Disneya będziecie mieli okazje podziwiać pojawiające się na horyzoncie wysokie alpejskie szczyty. Coś pięknego!
Położony na terenie Niemiec zamek Neuschwanstein znajduje się w niedalekiej odległości od czterech innych państw: oczywiście Austrii, Liechtensteinu, Szwajcarii i Włoch. Jeżeli zatem będziecie, w którymś z tych krajów i zapragniecie zobaczyć tę atrakcję to śmiało!
No dobrze. Ale co jeżeli nie będziecie mieli samochodu, spacerować będziecie po stolicy Bawarii – Monachium i koniecznie będziecie chcieli odwiedzić to miejsce? Też nic straconego!
Wystarczy wsiąść w pociąg odjeżdżający z dworca głównego w Monachium do miejscowości Füssen (bardzo ładnej tak na marginesie) znajdującej się około 4 kilometrów od zamku (jeżdżą autobusy). Druga opcja (najszybsza jeżeli mowa o komunikacji publicznej – 2 godziny i 10 minut) to Flixbus, który raz dziennie jeździ z Monachium pod zamek Neuschwanstein.
Co trzeba zobaczyć, czyli punkty widokowe
Po dojechaniu na parking, czy to samochodem, czy komunikacją publiczną, będziecie mieli do wyboru kilka szlaków. Jeden prowadzi pod zamek, jeżdżą tam też dorożki pełne Azjatów. Coś jak nad Morskim Okiem tylko pasażer inny (sic!). Inne natomiast prowadzą na punkty widokowe. My, chociaż zdecydowaliśmy się nie iść pod zamek Disneya to i tak tam trafiliśmy… Szlaki są jednak połączone, więc mogliśmy ominąć wejście do twierdzy (nasłuchaliśmy się dużo negatywnych opinii, że nie warto tam wstępować) i pójść tam, gdzie chcieliśmy.
Dwa najważniejsze punkty widokowe to:
- tzw. mostek, czyli XIX wieczny Marienbrücke – tutaj możecie podziwiać zamek Neuschwanstein od strony południowej (czyli od dłuższego boku). Miejsce to jest bardzo mocno eksploatowane przez turystów, wejście na przerzucony nad kanionem mostek jest limitowane, ludzie się tłoczą i stoją zaraz na początku tak jakby nie mogli przejść dalej, gdzie jest już luźniej. Z pozytywów widok jest na prawdę zacny. Można również zejść pod mostek i zrobić zdjęcie z mostem na górze, dwoma zboczami i zamkiem w centrum kadru. Dojście z parkingu na mostek powinno zająć od 20 – 30 minut (około 1,3 kilometra).
- szlak w kierunku Tegelbergu – żeby się na nim znaleźć trzeba przejść przez mostek, a następnie cały czas podążać dobrze utrzymanym szlakiem. Czeka Was zatem przepychanie się z innymi turystami, ale naprawdę warto! W tym miejscu odnajdziecie już ciszę i spokój, będziecie mogli mieć dużo okazji na podziwianie otaczających krajobrazów. Dobrym pomysłem jest wejść jak najwyżej możecie bowiem z każdą serpentyną widok m.in. na zamek Neuschwanstein będzie coraz lepszy! Dojście z Marienbrücke na najlepszy (wg. nas) punkt widokowy powinno zająć od 30 – 40 minut (około 1,5 kilometra).
Zamek Neuschwanstein – zwiedzanie
Będący pierwowzorem dla zamku z czołówki bajek Disneya Neuschwanstein można podziwiać z wielu miejsc i z różnej perspektywy. Oprócz oglądania budowli na tle wspaniałych krajobrazów, w otoczeniu których został wzniesiony, możliwe jest również zwiedzanie jego wnętrza. Chcąc wejść do środka, trzeba jednak się liczyć z pewnymi niedogodnościami, które mogą być szczególnie dokuczliwe w szczycie sezonu. Otóż, przede wszystkim przy wejściu kłębią się tłumy turystów, trzeba więc będzie postać w kolejce do kasy. Bilety można kupić z wyprzedzeniem przez Internet, ale ma to sens tylko, jeżeli wiemy dokładnie, kiedy będziemy w tym miejscu. Godziny widniejącej na bilecie trzeba bowiem bezwzględnie przestrzegać. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 13 EUR. Zwiedzanie odbywa się w grupach z przewodnikiem i trwa ok. 30 minut. Co ciekawe, najczęściej fotografowanej (z zewnątrz) budowli w Niemczech, niestety nie można robić zdjęć w środku.
*****
Bawaria – informacje praktyczne
Jak dotrzeć, czyli tanie loty do Bawarii
Bawaria to największy pod względem powierzchni kraj związkowy Niemiec. Zlokalizowany jest w południowo-wschodniej części kraju, a jego stolicą jest Monachium. Z Polski do Bawarii można oczywiście przyjechać autobusem, pociągiem albo własnym samochodem. Wszystkie te opcje są jednak dość czasochłonne. Na dłuższy wypad jak najbardziej ma to sens, ale przy 3-dniowym tripie już niekoniecznie. I wtedy z pomocą przychodzą jak zwykle tanie linie lotnicze.
Loty Ryanairem z Modlina do Memmingen kosztowały nas mniej niż 100 zł za osobę w dwie strony. Oczywiście przewoźnik ten dokłada coraz więcej starań, aby utrudnić życie pasażerom i wyciągnąć od nich jak najwięcej hajsu za dodatkowe usługi, wciąż jednak jest to najtańsza opcja z możliwych. Jak to mówią: cena czyni cuda. Lot nie jest długi, bo około 1 godzina 25 minut. Nie zdążyliśmy się więc szczególnie nasiedzieć i już lądujemy w Bawarii.
Wypożyczenie samochodu w Bawarii
Zaraz po wylądowaniu w Memmingen, udajemy się do wypożyczalni samochodów. Auto przy tak krótkich wycieczkach jest niezbędne, żeby jak najefektywniej wykorzystać ten czas. Tym razem swój pojazd odbieramy w Sixt na lotnisku (rezerwowaliśmy przez Rentalcars). Jak zwykle bierzemy najbardziej ekonomiczną opcję, oczywiście z pełnym ubezpieczeniem, żeby się niczym nie stresować.
Nie spodziewaliśmy się jednak, że w Bawarii jeżdżenie samochodem będzie dużo przyjemniejsze niż zazwyczaj. W wypożyczalni Sixt byli na tyle mili, że z najtańszego dostępnego u nich auta dali nam darmowy upgrade do BMW 530d luxury line. Dodając do tego niemieckie drogi i autostrady, na których nie ma ograniczenia prędkości… Chyba możecie zrozumieć nasz entuzjazm.
Bawaria – gdzie spać? Nocleg w Monachium
Nie kombinując zanadto, na 3 dni zatrzymaliśmy się w Monachium, które stało się naszą bazą wypadową. Nocowaliśmy w A&O Hostels w pobliżu stacji kolejowej Laim, około 4 km od centrum Monachium.
To znana sieciówka hoteli i hosteli wywodząca się właśnie z Niemczech, oferująca niskobudżetowe noclegi w wielu europejskich miastach. Mieliśmy okazję już kiedyś spać w ich obiekcie w Pradze, wiedzieliśmy więc mniej więcej czego się spodziewać. Do wyboru są opcje typowo backpackerskie, czyli najtańsze pokoje wieloosobowe, ale też bardziej hotelowe pokoje jedno- i dwuosobowe z prywatną łazienką. I właśnie w tym ostatnim spaliśmy. Standard jest 2-gwiazdkowy, z podstawowym wyposażeniem, prosty design bez żadnych fajerwerków, ale bardzo przyzwoity. Co jest dużym ułatwieniem to recepcja czynna 24/7 i naprawdę miła obsługa. Do dyspozycji gości jest też fajne lobby, gdzie można posiedzieć, pograć w piłkarzyki czy bilarda. Dostępne są także miejsca parkingowe, bezpłatne wi-fi, można też wykupić śniadanie w formie bufetu. Wokół znajduje się sporo restauracji i sklepów.
Bawaria to super region, chyba najlepszy w DE. Polecam jeszcze Konigsee i Augsburg
Hej, fajny tekst, dużo informacji praktycznych! Dzięki 🙂
Pytanie: samochód wypożyczaliście z pełnym ubezpieczeniem? Jeżeli tak to ile płaciliście?
Cześć, Dzięki za komentarz! 🙂
Tak, rezerwowaliśmy auto z pełnym ubezpieczeniem, zresztą jak zwykle. Płaciliśmy około 18 EUR za dzień.
Spałem w tym hostelu. Choć standard pozostawiał nieco do życzenia to cena jak na Monachium była bardzo spoko
Luksusów tam nie ma, ale wydaje mi się, że stosunek jakości do ceny wypada bardzo dobrze.
Piękne zdjęcia! Szczególnie te z zamkiem
Dziękujemy bardzo!
Po przeczytaniu posta zdecydowaliśmy się tam pojechać! Dzięki!
Jak zwykle ciekawie i rzeczowo. Dobra robota 😉
Zawsze ten zamek był w książkach do nauki niemieckiego 😀
Super opis , dzieki za cenne informacje
Niesamowity zamek, najlepsze jest to, że powstał z czyjegoś wyłącznie kaprysu:)