Uwielbiam, gdy po odwiedzeniu nowego dla mnie miejsca, mogę powiedzieć: “było lepiej niż myślałam”. To uczucie niedosytu i chęć powrotu przy najbliższej możliwej okazji. Są przecież miasta, z których od razu chce się uciekać. Są też takie, o których myślisz: “byłam, zobaczyłam, nie zaprzątam sobie więcej głowy” (np. Kijów czy Noto na Sycylii). I na końcu znajdują się te, które pozostają w pamięci na długo. Zupełnie niespodziewanie do tej trzeciej kategorii (w której dziś jest np. Mostar w Bośni i Hercegowinie) awansował u mnie Tallin. To miała być jednorazowa przygoda, a tymczasem już w głowie układam sobie listę powodów, dla których do stolicy Estonii musimy kiedyś wrócić. Dlaczego warto odwiedzić Tallin chociaż na weekend?
Krótko o Estonii
Estończyków w Estonii jest 1,3 miliona. Dla porównania sąsiadujących z nimi Łotyszów już 2 miliony, a mieszkających nieco dalej Litwinów – 3 miliony. Kraj ten pod względem powierzchni plasuje się pomiędzy Danią i Holandią a Słowacją. Co ciekawe, w granicach Estonii jest 1521 wysp (największe to Sarema i Hiuma), a najwyższy punkt w tym kraju mierzy 318 m n.p.m.
Pomimo tego, że Estonia należy do młodych państw, to Estończycy nie są młodym narodem. Plemiona, które są dziś idealizowane przez miejscowych na szorstkich, pracowitych i uczciwych, zamieszkują te ziemie od setek lat. Nie długo jednak byli oni wolni, będąc zniewoleni a to przez Niemców, Szwedów, Duńczyków czy Rusów.
Tallin – średniowieczna perełka o bogatej historii
Efektem tej burzliwej historii jest Tallin (lub jak kto woli Tallinn). Jest to jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w Europie. Jego dzieje sięgają przełomu I i II wieku n.e., kiedy po raz pierwszy wspomniano o obecności Estów na terenach, gdzie dziś znajduje się stolica Estonii.
Gdy Tallin był duński
Potem byli Wikingowie. Ci z Estoni byli ponoć niezwykle brawurowi i odważni. Na luzie porywali księżniczki i przyszłego króla duńskiego, a potem sprzedawali ich za pieniądze. W 1154 roku arabski badacz al-Idrisi umieścił Tallin w swoim atlasie pod nazwą Kalawin (Kalevan). W tamtych czasach na wapiennym wzgórzu Toompea (dziś Górne Miasto – tam są najlepsze punkty widokowe) wzniesiono gród Estów. Leżąca na przecięciu szlaków twierdza szybko wpadła w ręce Duńczyków. Na początku XIII wieku rozbudowali oni staroestoński zamek i nazwali go Taanllinn, co ponoć oznacza “duńskie miasto” (nie znamy ani słowa po duńsku). Chwilę później miejscówkę odbił niemiecki zakon rycerski w Inflantach, by potem znowu była ona w rękach Duńczyków. W 1285 roku Tallin przyjęto do średniowiecznego związku miast handlowych – Hanzy. Obecna stolica Estonii szybko stała się jednym z głównych ośrodków handlowych, a pozostałością tej potęgi są dziś wielkie baszty, bramy wjazdowe do miasta, wieże oraz najdłuższe w Europie Północnej mury obronne.
Niemcy, Szwedzi, Rosjanie, czyli co było dalej
Wraz z przygasającą potęgą duńską ówczesny król sprzedał miasto zakonowi inflanckiemu (1346 rok). Był to trudny czas dla Tallina. Niemcy prowadzili krwawą chrystianizację (wymordowali sprzeciwiającą się szlachtę). Zakon siedziałby tu długo, ale mistrz tak się bał ataku Rosjan, że w 1561 roku poddał część Inflant Polsce i Litwie, a ziemię z Tallinem – Szwecji. Nastały spoko czasy z reformacjami i luteranizmem, ale iskrzyło na linii Szwecja – (zaskoczenie) Rosja. Finalnie na skutek wojny północnej miasto wpadło w ręce Imperium Rosyjskiego. Car Piotr I darzył Tallin sympatią, podobało mu się ogarnięcie mieszkańców, więc dał dużo praw. Wypromował też określenie “Tallin oknem na zachód”. Powstało połączenie kolejowe z Sankt Petersburgiem (1870 rok), co powodowało rozbudowę miasta. Próbowano rusyfikować ludność, ale bez sukcesu. Tak to się bujało aż w 1917 roku, gdy ogłoszono pierwszą estońską konstytucję, a 24 lutego 1918 roku niepodległość. Pierwsza flaga Estońska powiewała na Długim Hermannie w Tallinie. Dziś obok znajduje się Estoński Parlament. Potem był pakt Ribbentrop-Mołotow, który ponownie pozbawił Estończyków ich własnego kraju. II wojna światowa to bombardowania miasta – niemal 50% zabudowy zamieniło się w gruzy. Po wojnie, pod radzieckim sztandarem, Tallin był najważniejszym miastem republik nadbałtyckich. Estonia ponownie była wolna 20 sierpnia 1991 roku, flaga wróciła na Długiego Hermanna.
Tallin informacje praktyczne
Zanim przejdziemy do creme de la creme, czyli zwiedzania miasta, kilka wskazówek, które mogą się przydać w organizacji wycieczki do Tallina.
Jak dojechać z lotniska w Tallinie do centrum?
Ten temat to akurat bułka z masłem. Lotnisko od centrum miasta dzieli bowiem zaledwie 7 km. Dwiema najpopularniejszymi metodami dojazdu z lotniska są:
- tramwaj numer 4. Do słynnej atrakcji turystycznej, czyli Bramy Viru na starym mieście, jedzie się około 30 minut. Ten środek transportu zatrzymuje się przed samymi drzwiami lotniska (kierujcie się w rejon wypożyczalni samochodów). Bilet, który kupić można u motorniczego, kosztuje 2 EUR. Szybko, bezpiecznie i przyjemnie.
- uber. Tutaj sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Można trafić przejazd z lotniska na stare miasto za 4 EUR, ale pojawiają się też ceny w wysokości 22 EUR. Niezła różnica. 🙂 Zależy to od tego, ile aktualnie turystów i miejscowych ma ochotę pojechać uberem. Samochodów na mieście nie ma jednak zbyt dużo, więc złapanie niskiej ceny to nie lada wyzwanie.
Gdzie zjeść w Tallinie?
Nie często się to zdarza, ale w Tallinie dopadła nas klęska urodzaju. Okazuje się, że sporo z Was, jak i naszych znajomych, miało okazję już odwiedzić to miasto. Dostaliśmy, więc sporo wiadomości, do jakich knajp i restauracji warto wstąpić. Wśród nich najczęściej pojawiała się jedna: Kompressor. To tu podobno można zjeść najlepsze naleśniki w Tallinie. Jako, że naleśnikom nigdy nie mówimy “nie”, postanowiliśmy to sprawdzić. W środku siedziało sporo ludzi, na stolik trzeba było chwilę zaczekać, a do wejścia zachęcały również bardzo przystępne ceny. W menu oczywiście głównie naleśniki, zarówno wytrawne, jak i słodkie. Ponadto sałatki, zupy i różnorakie napoje. Naleśniki faktycznie okazały się smaczne i sycące, jednak nie mogę powiedzieć, że najlepsze, jakie w życiu jadłam (Mamo, pozdrawiam!).
Polecanych adresów było jednak znacznie więcej. Chociaż nie mieliśmy okazji ich osobiście sprawdzić, spiszę je tutaj, bo zarówno Wam, jak i nam mogą się w przyszłości przydać. Jedna z częściej wspominanych restauracji to mieszcząca się w budynku ratusza III Draakon o ciekawym, średniowiecznym klimacie. Do listy dopisujemy jeszcze: Beer House, Hotokas, Karja Kelder i Cafe Klaus.
Gdzie spać? Hotel w Tallinie
Na nasz 2-dniowy pobyt w Tallinie wybraliśmy Rixwell Old Town Hotel i byliśmy bardzo zadowoleni z decyzji. Jak sama nazwa wskazuje, ten 3-gwiazdkowy obiekt zlokalizowany jest w obrębie Starego Miasta, około 150 metrów od kościoła św. Olafa. Zarówno lokalizacja, jak i wnętrze hotelu przypadły nam do gustu. Budynek został wkomponowany w zabytkowe mury miejskie, co nadaje mu charakteru i bardzo fajnie wygląda. Atutem są też wliczone w cenę noclegu smaczne śniadania.
Loty do Tallina. Jakie linie wybrać?
Istnieje kilka opcji. My naszą podróż do stolicy Estonii mieliśmy przyjemność odbyć na pokładach samolotów linii Air Baltic. Celem dostania się do Tallina, musieliśmy zaliczyć przesiadkę na lotnisku w Rydze. Zarówno loty, jak i przesiadka, były krótkie, cała eskapada nie była więc męcząca. Dodatkowo godziny lotów Air Baltic są na tyle dogodne (wylot piątek wieczorem, powrót niedziela popołudniu), że taki city break w Tallinie udało się zorganizować bez straty ani jednego dnia urlopu!
I wszystko poszłoby by gładko, gdyby nie konkretna ulewa w Warszawie, akurat wtedy, kiedy szykowaliśmy się do wylotu. Z powodów pogodowych lecący po nas samolot musiał lądować… na lotnisku w Modlinie. Stamtąd, po szybkim tankowaniu, usiadł na Lotnisku Chopina. Oznaczało to, że do Rygi na pewno nie wylecimy o czasie. Według rozkładu na przesiadkę mieliśmy 1:15, a z Warszawy wystartowaliśmy z 40-minutowym opóźnieniem. Przed oczami stanęły nam już czarne myśli, że nie zdążymy na lot do Tallina i czeka nas noc w stolicy Łotwy. Nic z tych rzeczy! Choć trudno było nam w to uwierzyć, po setkach lotów Ryanairem i Wizz Airem, samolot po prostu na nas (i innych pasażerów) poczekał! Mogliśmy zatem na własnej skórze sprawdzić budzące podziw statystyki Air Baltic – w czerwcu 2018 roku ponad 99% pasażerów dotarło do lotnisk docelowych tak jak planowali! Co również różni Air Baltic od innych linii to fakt, iż praktycznie nie odwołuje swoich rejsów (5134 lotów i tylko 16 się nie odbyło). To miła odmiana np. w stosunku do LOTu, który swoją drogą też oferuje loty do Tallina.
Tak wyglądał posiłek w klasie biznes na krótkim locie z Tallina do Rygi.
Ile kosztują bilety do Tallina?
Jeżeli marzy Wam się Tallin to najtańszą lotniczą opcją, no chyba, że trafi się jakaś mega okazja, jest właśnie Air Baltic. Linia ma cykliczne spoko promocje, jedna trwa teraz (rezerwacje do 11 września, na loty od 1 października do 28 maja). Co w tym wszystkim najlepsze to obejmuje ona również takie terminy jak Sylwester czy Majówka 2019. Myślę, że warto sobie wcześniej zaplanować. 🙂
Tallin atrakcje, czyli co zobaczyć w stolicy Estonii?
Początkowo wydawało się nam, że weekend na spokojnie wystarczy, żeby odhaczyć wszystkie miejsca na liście “co zobaczyć w Tallinie”. Troszkę się jednak przeliczyliśmy. Aby zrealizować cały plan przydałby się jeszcze jeden, no może dwa dni (wtedy moglibyśmy też “wyskoczyć” do Helsinek). Do dyspozycji mieliśmy jednak tylko weekend. Podczas zwiedzania skupiliśmy się więc przede wszystkim na Starym Mieście, które leży na dwóch poziomach i dzieli się na Górne i Dolne. To tutaj znajdują się przecież najważniejsze atrakcje Tallina. I tu znów spotkało nas miłe zaskoczenie. Stare Miasto okazało się bowiem dużo większe niż sobie wyobrażaliśmy. Masa zabytków, pięknych kamieniczek i urokliwych zakątków. Nie sposób wszystkich wymienić! Jest jednak kilka miejsc, na które warto zwrócić szczególną uwagę.
Plac Ratuszowy
To w tym miejscu bije serce Tallina. Główny plac, od którego odchodzą zabytkowe uliczki ze średniowiecznymi kamienicami to dobry punkt do rozpoczęcia zwiedzania. Rynek (lub plac) Ratuszowy położony jest w środkowej części Starego Miasta. Niegdyś to właśnie tutaj koncentrowało się życie tallińczyków. Miejsce do dziś jest naturalnym centrum starówki, często obleganym przez turystów. Główną budowlą na placu jest oczywiście Ratusz Miejski – jeden z najważniejszych symboli Tallina. Mało tego, dawny budynek władz miejskich stolicy Estonii ma już ponad 600 lat i jest jedynym gotyckim ratuszem w północnej Europie, który przetrwał do dnia dzisiejszego.
Przy Placu Ratuszowym znajduje się jednak więcej ciekawych zabytków. Na uwagę zasługuje m.in. znajdująca się w północno-wschodnim narożniku Apteka Magistracka. Powstała ona w 1422 roku i uważana jest za najstarszą aptekę w Europie. Co ciekawe, dawniej funkcjonowała ona nieco inaczej niż współczesne apteki. Można w niej było kupić bowiem wino, tytoń, karty do gry czy przyprawy. Wśród ówczesnych medykamentów znajdowały się niespotykane obecnie “leki”, takie jak: mocz z czarnego kota czy puder z rybich oczu.
Punkty widokowe na Górnym Starym Mieście
Dwa najlepsze miejsca do podziwiania stolicy Estonii znajdują się na wzgórzu Toompea. Pierwszy z nich (położony najbardziej na północ) nazywa się Patkuli Viewing Platform i roztacza się z niego bardzo ładna panorama na Tallin. Jest on niezwykle popularny w weekendy, trudno nawet dopchnąć się do barierki, żeby coś zobaczyć! Owe miejsce znajduje się na szczycie stromego zbocza, więc jak już dopchacie się do krawędzi to na pewno będziecie zadowoleni z widoków. Jeżeli chcecie uniknąć tłumów, polecamy wstać rano lub przyjść wieczorem.
Obserwować stąd można m.in. strzelistą wieżę kościoła św. Olafa, baszty, miejskie mury i czerwone dachy Starego Miasta. Wszystko to w otoczeniu soczystej zieleni. Możecie się tu dostać na 2 sposoby: z Dolnego Miasta przechodząc obok Soboru św. Aleksandra Newskiego lub schodami wychodząc ulicą Nuune. Po lewej stronie punktu widokowego dostrzec można fragment fosy miejskiej Snelli tiik. Bez trudu zobaczycie stąd Morze Bałtyckie.
Drugi punkt widokowy, który polecamy to Kohtuotsa Viewing Platform położony bardziej na wschód. Ale wciąż na Górnym Mieście. Równie popularny jak ten pierwszy, a oglądać stąd można z góry wąskie uliczki Starego Miasta, strzeliste wieże ratusza oraz kościoła św. Ducha. Tworzy to ciekawy kontrast, bowiem za wiekowymi budynkami stoją nowoczesne hotele i biurowce.
Kościół Świętego Olafa
Najwyższa budowla na zdjęciu to właśnie kościół św. Olafa. Tak jak wspomniałam wcześniej, mieszkaliśmy bardzo blisko tego miejsca, więc mijaliśmy je praktycznie za każdym razem po wyjściu z hotelu. Budowla jest naprawdę pokaźnych rozmiarów, więc ciężko jej nie zauważyć. Jest widoczna z wielu punktów w mieście i jednocześnie jest jednym z bardziej charakterystycznych elementów w panoramie Tallina.
Kościół położony przy ul. Lai 50, powstał w średniowieczu w pobliżu placu targowego kupców skandynawskich. Nosi wezwanie Olafa II, króla Norwegii. Pierwsze wzmianki o kamiennej świątyni pochodzą z 1267 roku. W XV wieku wieża kościoła została zwieńczona wysokim, szpiczastym hełmem. Imponująca gotycka wieża kościelna miała wówczas 159 m wysokości i była najwyższa nad Bałtykiem. Po kilku pożarach przebudowywana, mierzy obecnie 123 metry.
Najlepsze jest jednak to, że w kościele znajduje się taras widokowy (a właściwie tarasik). Wejście na wieżę kosztuje 3 EUR i wymaga trochę wysiłku. Do pokonania jest 60 metrów w górę. Niestety nie ma windy. 😉 Idzie się po krętych, dość wysokich schodach. Ile ich jest nie wiem, straciłam rachubę po pierwszej 100. Jest wąsko i mało miejsca do mijania. Ale to nic! Gdy już wejdziemy zdyszani na szczyt, jest co podziwiać. Cały Tallin u naszych stóp. Widoki rekompensują wysiłek, także polecam się nie zniechęcać.
Trzy Siostry
“Trzy Siostry” (Kolm Õde) – taką nazwę nosi zespół trzech gotyckich kamienic mieszczańskich znajdujących się na rogu ulic Pikk i Tolli. Uznawane za jedne z najstarszych w Tallinie, budynki powstały w drugiej połowie XIV wieku. W związku z tym jednak, że kobiet nie pyta się o wiek, dokładna data urodzenia “sióstr” owiana jest tajemnicą. Obecnie, dysponując grubym portfelem, można przenocować w “Trzech Siostrach”. Budynki zostały zaadaptowane na luksusowy hotel, w którym zachowano średniowieczne wnętrza. Podobny kompleks architektoniczny, który poprzez analogię do budynków w Tallinie nosi nazwę “Trzej Bracia”, można podziwiać w Rydze.
Sobór św. Aleksandra Newskiego
To zdecydowanie najbardziej pełna przepychu budowla w całym Tallinie. Sobór, który miał symbolizować potęgę Rosji oraz jej wszechogarniające wpływy został zbudowany w latach 1894-1900 w południowej części wzgórza Toompea. Już z daleka wyróżnia się architekturą na tle innych budowli w mieście. Sobór prawosławny św. Aleksandra Newskiego wieńczy pięć kopuł – duża kopuła centralna i cztery mniejsze, boczne. Jej wygląd nawiązuje do XVII-wiecznych cerkwi moskiewskich.
Pasaż Świętej Katarzyny
Od razu powiemy, że nie zmęczycie się spacerem tutaj. Uliczka (zlokalizowana tutaj), nazywana przez miejscowych Katariina Kaik, ma nieco ponad 100 metrów. W weekendowy środek dnia może być tak zatłoczona, że ciężko o jakiekolwiek zdjęcie. Dlatego też nasze zdjęcia są z 7 rano w niedzielę, gdy wszyscy turyści jeszcze smacznie spali. 🙂
Niewątpliwie jednak Pasaż Świętej Katarzyny to miejsce bardzo przyjemne i klimatyczne. Jedno z najbardziej interesujących na Dolnym Mieście. Spacerując tędy będziecie mieli okazję z jednej strony podziwiać warsztaty artystyczne, w których twórcy tradycyjnymi metodami wytwarzają biżuterię, ceramikę i wyroby szklane. A z drugiej pasaż ciągnie się wzdłuż kompleksu klasztornego Dominikanów z XIII wieku.
Katedra Najświętszej Maryi Panny
Powinniście przechodzić obok niej spacerując po Górnym Mieście (lokalizacja katedry). W pobliżu kościoła przechodzą bowiem główne szlaki do wspomnianych wcześniej punktów widokowych. Katedra Najświętszej Maryi Panny w Tallinie jest jednym z trzech funkcjonujących kościołów średniowiecznych w stolicy Estonii.
Zaraz po zdobyciu miasta przez Duńczyków powstał tutaj drewniany kościół około roku 1219. W 1243 r. wzniesiono na jego miejscu kamienną, gotycką świątynię. Pochowano tutaj między innymi szwedzkiego gubernatora Estonii – Pontusa de la Gardie.
Brama Viru
Przekraczając bramę Viru zostawiamy XXI wiek za sobą i wkraczamy w czasy średniowiecza. Dawniej ta XIV-wieczna brama broniła od wschodu wjazdu do miasta. Dzisiaj to turystyczne wrota do tallińskiej starówki i jedna z topowych atrakcji. Choć z kamiennej budowli do dziś przetrwały tylko dwie bliźniacze baszty nakryte szpiczastymi “czapkami”, wciąż warto je zobaczyć. Brama łączy się z pełną sklepów i restauracji ulicą Viru, która prowadzi na Plac Ratuszowy.
https://www.instagram.com/p/Bm9CywvlGb6/
Mury miejskie i baszty obronne
Brama Viru to jednak tylko jeden z elementów potężnych obwarowań Tallina. W czasach największego rozkwitu miasta całkowita długość systemu fortyfikacji wynosiła prawie 4 km. W ich obrębie znajdowało się 46 baszt oraz 6 bram. Do dziś zachowało się 1850 m murów miejskich, 26 baszt i 4 bramy, więc całkiem sporo. Najbardziej imponujący fragment murów znajduje się w północno-zachodniej części starówki (w pobliżu ulic: Gumnaasiumi, Kooli i Laboratooriumi). Przylega do nich aż 8 wież, z których 3 udostępnione są dla zwiedzających. Ponadto spacerując po mieście warto zwrócić uwagę na takie obiekty jak: Baszta Dziewicza, gdzie kiedyś mieściły się lochy dla upadłych panien, Gruba Małgorzata – basztę, która nazwę zawdzięcza swym pokaźnym rozmiarom czy Długi Hermann (Pikk Hermann) – jedną z najbardziej symbolicznych budowli w Estonii.
Co jeszcze zrobić w Tallinie?
Kilka pomysłów na to, co byśmy jeszcze mogli zrobić w Tallinie, gdyby weekend był nieco dłuższy. Myślę, że mogą to być również inspiracje na kolejny wypad do stolicy Estonii.
1. Wybrać się na plażę Pirita.
2. Zobaczyć pałac i park Kadriorg.
3. Przespacerować się po dzielnicy Kalmaja.
4. Zorganizować wycieczkę do podwodnego estońskiego więzienia Rummu.
5. Wyskoczyć na kilka chwil do Helsinek (w końcu to niecałe 80 km i 2 h promem).
*Wpis powstał we współpracy z liniami lotniczymi Air Baltic.
Noo i szybko się doczekałem! Jest klimatycznie 🙂 Jak kiedyś trafię na tanie bilety to bierę i lecę! 😀
Zdecydowanie jest klimat! Szczerze polecamy!
Wow! Ale kompedium wiedzy! Dzięki 🙂
Mamy nadzieję, że się przyda 🙂
A ja mam pytanie z innej beczki- gdzie Moniko kupujesz te wszystkie kiecki? 🙂
Różnie, ale zwykle jest to Zara lub Taranko. 🙂
Bardzo ciekawy wpis. Zapisuję na wypadek gdybym wybierał się do Tallinn!
Tallin jest przeuroczy i rzeczywiście można w nim spędzić więcej niż dwa dni i wszystkiego nie zobaczyć. My widzieliśmy go po drodze i wciąż czujemy niedosyt. Do wspomnianych punktów widokowych dodałabym jeszcze widoki z wieży Katedry Najświętszej Maryi Panny. Pozdrawiam!
Cześć, taani linn to duńskie miasto, ale po estońsku, po duńsku byłoby to en dansk by/den danske by (w zależności, czy w formie określonej, czy nie). 🙂