Castelsardo to bardzo pozytywne zaskoczenie tego wyjazdu. To doskonały przykład na to, że Sardynia atrakcje to nie tylko plaże. To także urokliwe miasteczka. A Castelsardo zasługuje na szczególne wyróżnienie. Nieco opustoszałe miasto (plusy zwiedzania poza sezonem) ze względu na swe położenie na wzgórzu i różnokolorowe elewacje domów, już z oddali jest widoczne. A im bliżej tym jeszcze ładniej. Przyjrzyjmy się bliżej tej i innym atrakcjom Sardynii.
Sardynia atrakcje: Castelsardo
Miejsce, którego nazwa oznacza dosłownie Zamek Sardyńczyków, zostało założone naprawdę dawno, bo już w XII wieku (1102 rok). Sam zamek (o dziwo!) to chyba jednak najmniej istotny punkt wizyty tutaj. Za to widoki ze wzgórza i labirynty wąskich, stromych uliczek, które wciąż są zamieszkiwane – to jest to.
Warto tu trochę pobłądzić. Każda uliczka jest inna, w każdej można coś nowego odkryć. I ten zapach. Dosłownie czuć powiew historii za każdym rogiem.
Z jednej strony chciałoby się o tym miejscu dużo powiedzieć, z drugiej nasza wiedza jest tak naprawdę niewielka. Jedno Wam powiem – będąc na Sardynii nie możecie Castelsardo ominąć, szczególnie poza sezonem!
Takim oto sposobem kończymy pierwszy, mega przyjemny dzień i płynnie przechodzimy do drugiego. Niestety dużo gorszego. Plany były, a jakże bardzo bogate. Na drodze stanęło nam coś z czym nie mogliśmy walczyć, zupełnie prozaiczna rzecz – pogoda. Jak się okazało pogoda na Sardynii w październiku potrafi być bardzo zmienna i pokrzyżować plany.
Sardynia atrakcje: Capo Testa
Po noclegu spędzonym w bardzo urokliwym miasteczku Santa Teresa di Gallura, już z rana zawisły nad nami ciemne chmury. Początkowo liczyliśmy, że choć trochę się rozpogodzi. Z minuty na minutę, nasze skryte nadzieje gasły 😉
Nie tracąc czasu pojechaliśmy w oddalone dosłownie kilka kilometrów miejsce, atrakcja Sardynii, która nazywa się Capo Testa.
Przylądek na północy Sardynii, który dzieli tylko kilkanaście kilometrów od wybrzeży Korsyki, charakteryzuje się fantazyjnymi formacjami skalnymi.
Imponujące granitowe skały wieńczy biała latarnia morska, a brzegi obmywa turkusowa woda.
Znalazł się nawet odważniak, który wskoczył do wody i serio wyglądał na zachwyconego. Namawiał, żebyśmy dołączyli, ale jakoś mimo młodszego wieku, brak nam chyba takiej werwy 😉
Co dalej? Dalej przychodzi pora na kolejny punkt programu o roboczej nazwie: “piękne plaże”. Coś co mieliśmy zapisać w naszym albumie “Sardynia atrakcje najlepsze”. Naiwne, nie? Ale co mamy do stracenia… Ryzyk fizyk. Jedziemy! Jeżeli zaglądaliście na naszego facebooka, to już wiecie jak to się skończyło. Jeżeli nie, patrzcie poniżej.
A więc (wiem, wiem, pani od polskiego mówiła, że nie zaczyna się zdania od “a więc”), no ale, a więc… ledwo wyścibiliśmy nosy z samochodu, zatrzymując się przy pierwszej z plaż i poczuliśmy na nich krople deszczu. Udając, że to morska bryza poszliśmy dalej.
Co dużo gadać. Spacer nie trwał długo. Z sekundy na sekundę coraz trudniej było udawać, że deszczu nie ma. Niebawem wyglądaliśmy tak:
Kolejnym krokiem była ucieczka do samochodu. Z deszczu zrobiła się mega ulewa. Tak już zostało do końca dnia i nocy zresztą też. Zmieniliśmy diametralnie swoje plany, łącznie z noclegiem.
Widoki jak z bajki. Fantastyczne zdjęcia i świetny blog ! Pozdrawiam 🙂
dzięki:)
Przepiękne zdjęcia, Sardynia malownicza! Czym fotografujecie?
dzięki, nikon d90 i gopro 3+ black
Czekam na kolejny post!
Włochy nigdy nie przestaną mnie fascynować… Uwielbiam! Chociaż na Sardynii jeszcze nie byłam, to nie wyobrażam sobie żeby tam nie zawitać 😉