Długie trekkingi? To raczej nie dla nas. Jeżeli już jednak zdecydujemy się na dłuższą wędrówkę, to musi to być miejsce, które naprawdę jest warte naszego wysiłku. Tak było w przypadku Kanionu Uvac w Serbii czy Playa del Risco na Lanzarote. Tak jest i na Ponta de Sao Lourenco, który śmiało może konkurować o miano najpiękniejszej atrakcji Madery.
Zacznijmy od kilku faktów
Ponta de Sao Lourenco (a po polsku Półwysep Świętego Wawrzyńca) to najdalej na wschód wysunięty punkt na mapie Madery. Ciągnie się 9 kilometrów, a na jego końcu znajduje się kilka spektakularnie wyglądających wysp (m.in. charakterystyczna Islet of the Lighthouse).
Na półwyspie nie spotkacie tak bujnej roślinności jak w innych częściach Madery. Wczesną wiosną (czyli podczas naszej wizyty) półwysep pokryty jest soczystą trawą, a gdzieniegdzie spotkać można kolorowe kwiaty, ale już w lato w miejscu tym przeważają kolory żółte i brązowe. Ma to związek z mikroklimatem panującym na półwyspie, po prostu tutaj mało pada.
Historia tego półwyspu, a mianowicie jego nazwy, jest również dość ciekawa. Kiedy po raz pierwszy (w 1419 roku) Goncalves Zarco, portugalski żeglarz i podróżnik (oraz odkrywca Madery), przybył do tego miejsca, to z wrażenia i przejęcia wzywał świętego Wawrzyńca. Półwysep był pierwszym miejscem, które zobaczył.
Dlaczego warto wybrać się na Ponta de Sao Lourenco?
Po krótkim namyśle stwierdziłem, że akurat w tym przypadku będę mniej pisał, a więcej pokazywał. Niech widoki z tej najdalej na wschód wysuniętej trasy trekkingowej na Maderze, mówią same za siebie.
Vereda da Ponta de Sao Lourenco – informacje praktyczne
Jeżeli po przeczytaniu i obejrzeniu zdjęć zdecydujecie się wybrać się na wędrówkę po półwyspie Sao Lourenco, to przyda się Wam kilka informacji praktycznych.
Do przejścia po Verada da Ponta de Sao Lourenco jest około 7,5 kilometra w dwie strony. Zależnie od tempa marszu zarezerwujcie sobie minimum 3 godziny. Weźcie ze sobą dużo wody, a na nogi załóżcie wygodne obuwie. Przed ruszeniem w trasę sprawdźcie pogodę. Kto chciałby przecież po tym górzystym, niekiedy stromym terenie iść w deszczu i przy silnym wietrze? Stopień trudności szlaku w takich warunkach z pewnością wzrasta.
Trasa rozpoczyna się na Ponta de Sao Lourenco Parking, w miejscu tym za darmo porzucicie auto (jest dużo miejsc parkingowych). Szlak prowadzi wzdłuż zboczy kilku niewielkich szczytów, na 1 lub 2 trzeba wejść, lecz nie jest to zbyt trudne, bowiem przygotowano kamienne schodki. Finisz to wejście na Pico do Furado (nawigacja pokazuje 50 metrów przewyższenia). Na tym odcinku można dostać nieco zadyszki. Ogólnie natomiast jest to raczej przyjemny spacerek aniżeli wyczerpujący trekking.
Po drodze jest kilka miejsc z cudownymi widokami. Tak jak wspomniałem powyżej – najładniej jest na punkcie widokowym na Praia Sao Lourenco oraz mniej więcej tutaj (spektakularny widok w kierunku zachodnim). Oczywiście jest jeszcze jedno miejsce oferujące spektakularne widoki, które jest zarazem końcem trasy po Sao Lourenco. Mowa o Miradouro Ponta do Furado. Nie traktujcie jednak powyższych punktów jako wyrocznia bowiem półwysep jest tak piękny, że każdy może znaleźć swój zachwyt w zupełnie innym miejscu.
Informacja dla spragnionych i głodnych: u podnóża Pico do Furado znajduje się bar. Bez problemu kupicie więc smaczną kanapkę, napijecie się zimnego piwa oraz skorzystacie z toalety.
Świetne miejsce. I coś czuję, że na Maderze jest znacznie więcej tak pięknych szlaków trekkingowych. Będę musiała się tam kiedyś wybrać.
Jest ich mnóstwo! Polecamy zdecydowanie ten kierunek:)