Powoli kończy się nasza podróż po Peru. Jeszcze tylko wieczorny przejazd z Paracas do Limy i z samiutkiego rana kolejny lot. Ale oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy od razu wrócili do domu:) Trochę kombinacji i udało nam się “zajrzeć” do Brazylii. Lądujemy w Sao Paolo, jednak za chwilę czeka nas jeszcze jeden, tym razem wyjątkowo krótki (około 40 minut), ale niesamowity lot, do boskiego Rio!
I tym samym moje marzenie się spełniło 🙂 I bynajmniej nie zawiodłam się! Szkoda tylko, że na tak krótko… Mamy tylko 24 h w Rio. Lądujemy wieczorem, a następnego dnia w nocy czeka nas powrót. To bardzo mało czasu, dlatego nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego co byśmy chcieli, ale… to powód żeby tam wrócić, a teraz jesteśmy pewni, że warto!
Brazylijczycy mówią, że Bóg przez sześć dni tworzył świat, a siódmy przeznaczył na Rio de Janeiro. Chyba musimy się z nimi zgodzić, położenie miasta jest tak piękne, że w zasadzie nie wiem czego można by chcieć więcej. Jesteśmy zachwyceni! Do tego pogoda nas znowu rozpieszcza. Jest słonecznie, termometr pokazuje jedyne 30 stopni C. A to początek wiosny przecież 🙂 Nic tylko leżeć na plaży! I tam też kierujemy nasze pierwsze kroki. Niestety nie mamy tyle czasu żeby sobie faktycznie poleżeć. Decydujemy się na spacer najsłynniejszą plażą w Rio, czyli Copacabaną, a wkrótce docieramy również na Ipanemę.
jak ja ci zazdraszczam piasku i wody 🙂 bym sie wygrzała na słoneczku 🙂
pozdrowienia z szarej i zimnej Warszawy.
http://www.stopmymoments.blogspot.com
OMG, what a place!!
http://themozzarella.blogspot.it/2013/11/012.html
amazing pics!!
http://theartist-mona.blogspot.com.es/2013/11/wrecking-ball.html
Cześć! Czy umielibyście polecić najlepszą porę na podróż do Ameryki Południowej? Myślimy o Wenezueli, Kolumbii, Brazylii i może zahaczymy o Peru, jeśli wystarczy czasu 🙂