Choć Gruzja jest tak blisko Warszawy, zawsze mieliśmy inne plany wyjazdowe. Wszak bliżej jest do Tbilisi niż do takiej Lizbony. Warto było jednak poczekać. A czekanie to na pewno dobre słowo, gdy lecisz Wizz Airem do tzw. Kutasowa czyli na lotnisko w Kutaisi. 🙂 Loty odbywają się bowiem nocną porą, lądujesz w Gruzji wcześnie rano, a przecież nie zostaniesz w tym mieście zwanym “dziurą”. Czeka Cię więc transport czy do wspomnianego wcześniej Tbilisi, czy np. do Batumi. W przypadku tego pierwszego marszutka przemierzyć musi ponad 200 kilometrów. Droga taka zajmuje 5 godzin bo jak wspomniałem jest wcześnie rano, kierowca też człowiek, godzinne śniadanie, które wygląda jak prawdziwa uczta (!), zjeść musi. Dość jednak delikatnego bólu dupy. To czego doświadczamy później rekompensuje trudy! Gruzja co warto wiedzieć, co zjeść i gdzie wypożyczyć samochód. Zapraszamy!
Jedna z wielu wersji chaczpuri jakie mieliśmy okazję konsumować.
Nasz pierwszy raz z Gruzją
Zaczynamy od Tbilisi, do którego dojeżdżamy około południa. Super tani pokój w bardzo fajnym hotelu, check in ma od 15:00, jednak nie jest to problem do Gruzinów, żeby wpuścić nas wcześniej. Odpoczywamy chwilę i ruszamy.
Co zjeść w Gruzji?
Czas jest bowiem na to, aby wrzucić coś na ząb. A kuchnia w tym kraju to dla mnie poezja. Po pierwsze: nie chodzimy po kilku restauracjach szukając miejsca gdzie siedzi dużo ludzi lub gdzie nie będziemy reprezentowali biedy albo gdzie nie będą próbowali nas orżnąć na kasę, tylko wchodzimy do pierwszej lepszej restauracji w pobliżu znaku I love Tbilisi, i zamawiamy dużo… za dużo. Po drugie: jedzenie jest SUPER SMACZNE, a przy tym tanie. Na przykład: zamawiamy 2x ogromne Chaczapuri (na zdjęciu) + kilka rodzajów Khinkali + litr wina i płacimy mniej niż 40 PLN. Wychodzimy, a raczej turlamy się ;), w pośpiechu z deko wstydem, bo nie udało nam się zjeść nawet połowy.
Wypożyczenie samochodu w Gruzji
Po takim obiedzie stać nas na wjechanie kolejką, żeby podziwiać panoramę stolicy Gruzji. Następnego dnia wypożyczamy auto w Europcarze i ruszamy na północ w kierunku Kazbegu.
A propo samochodu to był totalny “Georgia style”. Zarezerwowaliśmy mały samochód “Opel Corsa or similar” w dieselu (wypożyczalnia Europcar przez Rentalcars). Miał być też podstawiony z pełnym bakiem i czysty. Realia były takie: dostaliśmy 4WD limuzynę wielkości VW Passata w automacie z chińską deską rozdzielczą i niedziałającym radiem (była 1 płyta CD którą słuchaliśmy przez pierwsze 2 dni w kółko, a potem jeździliśmy już w ciszy). Miał prawie pusty bak (udało się dojechać na stację 🙂 ), a upierdolony był jakby wrócił z rajdu Paryż – Dakar właśnie. Spisał się jednak świetnie i prawie wszędzie nas dowiózł! Aha. Śmiało można rezerwować samochód w Gruzji – wystarczy polskie prawo jazdy, a paliwo jest tanie – ok. 3 PLN za litr “premium class mister” bezołowiowej.
Co zobaczyć w Gruzji.
Pierwszy przystanek w drodze z Tbilisi do naszego miejsca noclegu – Gudauri, to Monastyr Dżwari, z którego rozciąga się piękna panorama na miasto Mtskheta.
Godna polecenia miejscówka, która cieszy się zainteresowaniem nie tylko turystów. Odbywa się tu mnóstwo ślubów, jeden po drugim w sumie (byliśmy w sobotę). Po drodze (dość krętej) można zostać zabitym bowiem orszaki weselne… one nie jadą, one zapierdalają!
Swoją drogą wesele gruzińskie to podobno ma rozmach. Niestety nie udało nam się wbić na żadne.
Kolejna miejscówka, przy której musicie się zatrzymać jadąc drogą wojenną to leżąca nad rzeką Aragwi twierdza Ananuri. Wzniesiono ją w XII wieku i należała ona do klanu lokalnych książąt. Baszty, kościoły, otoczone kamiennym murem, wszystko to na tle łagodnych wzgórz. Jeden z najbardziej znanych, tzw. pocztówkowych widoczków. Bardzo malownicze miejsce, ale to dopiero preludium.
Z czasem robi się coraz bardziej górzyście. I mega zielono. Zbliżamy się do naszego celu Gudauri – podobno największego w Gruzji ośrodka narciarskiego. Ale my jesteśmy w lato, więc miejscowość jest opustoszała, ale wciąż piękna. No i jedzenie wciąż mają dobre. Które to już chaczapuri? 😉
Resztę dnia spacerujemy po naprawdę zacnej okolicy i zbieramy siły na kolejny dzień (tak, tak Kazbegi już baardzo blisko).
Z ciekawostek: chociaż śniegu brak, ludzi w zasadzie też, wyciąg krzesełkowy i narciarski działają codziennie. Zdarzyło nam się być nawet jedynymi pasażerami.
W jakim miesiącu byliście w Gruzji? Ile dni polecacie tam spędzić?
W lipcu i byliśmy 5 dni. Gruzja jest podobno dobra w każdym miesiącu.
Ja od dwoch lat wybeiram się do Gruzji, ale pod rodze pojawiaają się coraz to nowe plany i jakoś tak nie mogę sie tam znaleźć.
Koniecznie w końcu musisz się wybrać! 🙂
Piękne gruzińskie widoki. Gruzja to malowniczy kraj i świetny na piesze górskie wędrówki. ; )
ile kosztowało wynajęcie auta? i czy auto miało napęd na cztery koła?
Słyszałam o mega słabej jakości dróg i potrzebie większego auta.