Chorwacki Dubrownik to jedno z tych miast, które oboje chcieliśmy zobaczyć. Być może tego nie widać, ale często różnimy się w naszych podróżniczych celach. Tutaj jednak byliśmy zgodni. Zobaczyć Dubrownik i umrzeć? No nie do końca. Widoki, położenie, kolory – to wszystko jest piękne. Pozostaje jednak subiektywna ocena i odczucia, które mieliśmy po wizycie w tym mieście. Jak było? Czy Dubrownik to najpiękniejsze miasto w Chorwacji? Sprawdźcie!
Słowem wstępu: przewodniki po Chorwacji zachwycają się nad Dubrownikiem. Wizytę tutaj określają jako punkt obowiązkowy podczas zwiedzania Dalmacji, Chorwacji, Bałkanów, Europy (niepotrzebne skreślić). Co roku miasto to odwiedza grubo ponad milion turystów. Mieszkańców jest niecałe 50 tysięcy. Starówka w całości powstała z kamienia, domy pokryte są charakterystyczną czerwoną dachówką.
Dubrownik położony jest na południu kraju, więc jeżeli planujecie Bałkański road trip to po drodze do Czarnogóry lub będąc w Bośni i Hercegowinie można tutaj się pojawić. Najwspanialej moim zdaniem Dubrownik prezentuje się z oddali (gigantyczne mury otulają jednolite Stare Miasto (Stari Grad)) i podczas naszych odwiedzin na tym postanowiliśmy się skupić.
Czy Dubrownik to najpiękniejsze miasto w Chorwacji? Wersja Huberta
Dla pełniejszej oceny i wczucia się w klimat podaję opis sytuacji. Jest przełom czerwca i lipca. Żar leje się z nieba (w lipcu słońce świeci tu średnio przez 12 godzin, tyle samo co w Egipcie), a na ulicach z autobusami turystycznymi pełnymi Niemców przepychają się autobusy turystyczne pełne Chińczyków. Oczywiście Dubrownik w tym samym momencie odwiedzają także Japończycy i Koreańczycy.
Ruszamy z naszego wspaniałego, ślicznego Airbnb, które pomimo tego, że od Dubrownika dzieli je dokładnie 15 km, to jest tutaj mega spokój i czujemy się tutaj super zrelaksowani. Nikogo tutaj nie ma, mieszkamy sobie na górce a z tarasu mamy widok na Adriatyk. Mieszkanko jest piękne, nowe, doskonale wyposażone, właścicielka dba o każdy detal. Zdecydowanie jedno z fajniejszych, w jakich mieliśmy okazję spać przez Airbnb! Sama miejscowość Orasac jest naprawdę niewielka, a nieopodal jest też urokliwa, kamienista plaża, która jest równie spokojna co nasza miejscówka.
Dubrownik, który jak mówiłem chyba od zawsze chcieliśmy zobaczyć, wita nas malowniczymi czerwonymi dachówkami, które kontrastują z błękitnym i lazurowym morzem. Jeszcze nie weszliśmy za mury, a już jesteśmy oczarowani. Wielkie statki zawijają do portu. Całość wygląda dość spektakularnie, widoki są urzekające.
Wakacje w Chorwacji i tumult ludzi dopada nas w sumie po raz pierwszy, gdy próbujemy zostawić gdzieś samochód. Pomijając fakt, że godzina parkowania w pobliżu murów kosztuje ok. 25 PLN, to znalezienie miejsca to po prostu koszmar. Kręcimy, kręcimy, no i w końcu się udaje. Wchodzimy na Stare Miasto. Wąskie uliczki, czerwone dachy, na niebie ani jednej chmurki – to będzie dobry dzień na zdjęcia. Zaraz po wejściu skręcamy w prawo w kierunku wieży Minčeta. Widoki są bardzo urokliwe, podziwiać stąd można panoramę od strony północno-zachodniej.
Najpiękniejsze widoki w Dubrowniku
Poszukujemy jednak tych klasyków, olśniewających widoków, które oglądać można we wszystkich przewodnikach po Chorwacji. Przepychając się przez grupę Chińczyków z przewodnikiem trzymającym wysoko parasolkę koloru czerwonego docieramy do fortu Lovrijenac. Dostaliśmy to, czego szukaliśmy i bardzo nam się to podobało.
Punkt widokowy na Dubrownik – miejsce 4
Widok na Dubrownik z tego punktu widokowego oceniam jako numer 4, czyli zaraz za podium (kolejne miejsca będzie poniżej). Oczywiście można go podziwiać za darmo. Stari Grad otoczony średniowiecznym murami zrobił wrażenie nie tylko na nas, ale na każdym turyście, który się tutaj pojawił. Podobno najbardziej zadowoleni z tego widoku są fani “Gry o Tron”.
Zawijamy się z powrotem na Stare Miasto, a ja w sumie zastanawiam się jak tutaj musi być fajnie tak na początku października albo pod koniec maja, gdy temperatury są bardzo przyjemne, a i turystów mniej. Spacerując wąskimi uliczkami “Perły Adriatyku” można poczuć historię tego miasta. My jednak po dojściu do starego portu postanawiamy kupić wodę (bo jest gorąco!) i jakiś może souvenir, żeby pamiątka była. Zimną wodę udaje nam się kupić 5 razy drożej aniżeli w położonym około 5 km od miasta Lidlu. Ot kapitalizm.
Punkt widokowy na Dubrownik – miejsce 3
Odbieramy samochód, który zastawiony jest z dwóch stron na 5 cm. Do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu i wyjeżdżamy. Chorwaci twierdzą, że Dubrownik, ich najpiękniejsze miasto, najwspanialej prezentuje się z góry. A zatem jedziemy to sprawdzić. Na pierwszy rzut idzie widok z darmowego parkingu znajdującego się przy drodze D8 (wyjazd z Dubrownika w kierunku lotniska). Ten urokliwy widok oceniam na numer 3, czyli najniższy stopień podium.
Znowu kierujemy się w kierunku Starego Miasta. Tym razem naszym celem jest pejzaż, w którym ma być: Dubrownik z murami, widokiem na port i plażą Banje. Jedziemy sobie wesoło z klimatyzacją włączoną na 4 (skala 1-4) ulicą Frana Supila. Oczywiście nie ma się gdzie zatrzymać więc staję w bramie i włączam awaryjne, wszak idziemy tylko na chwilę. Ledwie co odchodzę od samochodu, odwracam się bo coś mi nie pasuję. Tył naszego Forda nieco wystaję na ulice a wiadomo, Dubrownik to wąskie arterie. Efektem tego jest korek na 5 autobusów pełnych kolejno: Brytyjczyków, Francuzów, Koreańczyków, Japończyków i Chińczyków. Przypał. Parkuję samochód w innym miejscu, znowu awaryjne i pompa ze zdjęciami. Przecież nie ma czasu.
Punkt widokowy na Dubrownik – miejsce 2
Adriatyk jest tu wspaniale lazurowy, ludzie odpoczywają a w tle dopełnienie widoku czyli średniowieczne mury Dubrownika. Oto widok numer 2.
Monika jednak wciąż czeka na te zdjęcie “z góry”. Jadąc zobaczyć widok na Dubrownik z drogi D8 mijamy kolejkę, która zabierze nas na górę, której nazwa to Srd. To musi być to. Pozostaje jednak problem parkingu samochodu (to jest prawdziwy koszmar, serio). Po długich poszukiwaniach znajdujemy, uwaga, dziki parking! Zostawiam samochód między kontenerami na śmieci gdzie parkuję też inni turyści. Po całym dniu szarpania się z tematem “parkowanie w Dubrowniku” mam to już w dupie. Niech go odholują.
Najlepszy punkt widokowy na Dubrownik
Kolejka linowa na wzgórze Srd (412 metrów n.p.m.), określane najlepszym punktem widokowym w Chorwacji, kosztuje (2017 rok) 140 HRK, czyli jakieś 70 PLN. Oczekuje się elegancko na palącym słońcu, więc można się dodatkowo opalić. Przejazd trwa mniej niż 10 minut i już jesteśmy na górze. Widoki są po prostu wspaniałe. Dubrownik i wyspa Lokrum w całej okazałości. Z tyłu widać góry – tam już zaczyna się Czarnogóra. Zdecydowanie widok numer 1 tutaj.
Jak już jesteśmy na tym punkcie widokowym to okazuje się, że można tam wjechać samochodem. Tak, samochodem. A na górze jest darmowy parking. Sytuacja zatem jest taka, że zostawiliśmy samochód miedzy kontenerami na śmieci z ryzykiem odholowania, zapłaciliśmy deko grosza za wjazd kolejką, wystaliśmy się na słońcu czekając na naszą kolej. Mogliśmy po prostu wjechać…
Na tym kończymy nasz dzień w mieście Dubrownik. Nawet nie próbujemy szukać restauracji na obiad/kolację. “Perła Adriatyku” to przepiękne miasto, ale na przełomie czerwca i lipca to pułapka turystyczna przeładowana Azjatami i mieszkańcami Europy Zachodniej. Zapewne w maju czy październiku bylibyśmy oczarowani, tak jak zachwyciliśmy się wiosennym Cyprem. Na obiad tego dnia udajemy się do bardzo spokojnej miejscowości Zaton do restauracji Konoba Vala gdzie jemy makaron z tuszem z kałamarnicy i owocami morza. Polecamy! 🙂
Czy Dubrownik to najpiękniejsze miasto w Chorwacji? Wersja Moniki
Tak to już czasami bywa. Marzysz o czymś długo, patrzysz na te wspaniałe miejsca, wszyscy wokół mówią “jak tam pięknie” i w końcu jesteś tam, gdzie chciałeś, ale… coś jest nie tak. Niby wszystko zgodnie z opisem: malownicze czerwone dachówki, średniowieczne mury, idealne położenie, błękit morza. Czego chcieć więcej?
Być może to nie był TEN dzień. Być może Dubrownik trzeba odwiedzić jeszcze w innym terminie. Może zmienię zdanie. Tego dnia poczuliśmy, że Dubrownik to pułapka turystyczna, a wszechogarniający upał i kropelki potu spływające z czoła nie ułatwiały sytuacji. Już na początku zdałam sobie sprawę, że jestem częścią tej machiny, która ma za zadanie wydoić z turysty jak najwięcej kasy. Nie mówię już o parkingu, bo wiadomo w takim miejscu jak Dubrownik, może być z tym problem, ale zwykła woda okazała się kilkukrotnie droższa niż poza obrębem miasta. I tak było ze wszystkim.
Do tego tłumy ludzi, przez które czasem aż trudno było się przecisnąć. Tego na zdjęciach nie było widać. Tak może i Dubrownik jest pięknym miastem, ale dla mnie nie ma tego klimatu. A my nie należymy do osób, które np. nie pojadą do Wenecji, bo jest przereklamowana czy zbyt mainstreamowa. Wręcz przeciwnie często odwiedzamy popularne turystycznie miejsca (w końcu trzeba samemu sprawdzić!).
Kochamy Rzym, choć zawsze jest oblegany, Nowy Jork jest dla nas jednym z najwspanialszych miast na świecie, a do Barcelony moglibyśmy wracać bez końca. A z Dubrownika po kilku godzinach mieliśmy ochotę uciekać. Tak powtórzę to – Dubrownik jest piękny, ale mnie nie zachwycił. Każde inne miejsce w Chorwacji właściwie podobało mi się bardziej niż Dubrownik. Dziękuję. Dobranoc.
A ja jednak polecam Dubrownik, ale zdecydowanie nie w szczycie sezonu. Weekend majowy to koszmar, lipiec i sierpień podobnie. Super jest we wrześniu, bo pogoda jeszcze piękna, upałów już nie ma (chociaż jest bardzo ciepło) i zdecydowanie mniej ludzi. A najlepiej jest być w Dubrowniku kilka dni, wtedy Stare Miasto można przespacerować rano lub wieczorem. Woda w Adriatyku we wrześniu jest super i ceny też trochę niższe. A zakupy spożywcze (woda, kanapki itd.) dobrze jest robić w normalnych sklepach takich jak Konzum tam ceny są normalne.
Widoki nr 1 i 2 rzeczywiście genialne! Byłam w Dubrowniku jakieś 4 lata temu, ale tych punktów widokowych nie odwiedziliśmy. Mi się miasto bardzo podobało. Był koniec czerwca, nocowaliśmy w pokoju wynajętym przez booking, ale w jakiejś prywatnej kamienicy, gdzie w innych mieszkaniach byli normalni lokalni mieszkańcy. I największym atutem była właśnie lokalizacja – na starówce. Były tłumy, ale nie mieliśmy problemu z samochodem i o wschodzie czy zachodzie było bardziej kameralnie. Było naprawdę magicznie. No i był to okres wielkiego hype’u na Grę o Tron i akurat tak trafiliśmy, że przywieźli wówczas tron do Dubrownika, więc nie mogliśmy się oprzeć małej sesji na tronie w Kings Landing 😉
Polska jest piękna ale jednak zwiedzając inne kraje tak naprawdę się poznaje świat i docenia co jest na ziemi. Przepiękne widoki i bardzo ciekawe są historie tych miejsc jakie odwiedzaliście na tej wycieczce. Mogę polecić wszystkim od siebie także zwiedzenie tych rejonów, to trzeb poczuć na żywo.
Dubrownik jest fajny ale poza sezonem 🙂