Teneryfa – największa spośród wszystkich Wysp Wiecznej Wiosny (a jest ich siedem). Oczarowuje efektownymi plażami, poszarpanym wybrzeżem stromo opadającym do lazurowego Oceanu Atlantyckiego, roślinnością – gęstymi lasami, ale i miejscami, gdzie nie rośnie kompletnie nic. Wielu z Was zapewne zastanawia się, co zobaczyć na Teneryfie. Mam nadzieję, że ten wpis Wam nieco pomoże w planowaniu podróży.
Nie pierwszy raz zachwyciliśmy się Wyspami Kanaryjskim. Mieliśmy już dwa razy odwiedzić Fuerteventurę, a później (już po wizycie na Teneryfie) Lanzarote. O ile te dwie wspomniane są nieco podobne, o tyle Teneryfa jest zupełnie inna i naszym zdaniem nie da jej się porównać do pozostałych.
Różnorodność Teneryfy oraz stref klimatycznych na niej występujących jest tak duża, że Teneryfa bywa nazywana kontynentem w miniaturze. Dość powiedzieć, że jednego dnia możemy się wygrzewać na plaży w 30-stopniowym upale, a za kilka godzin marznąć na szczycie wulkanu.
Na Teneryfę dostać się można na kilka sposobów – lecąc bezpośrednio z biurem podróży lub Wizz Airem czy Ryanairem z kilku miast w Polsce. Jest też opcja mniej komfortowa z przesiadką na jednym z europejskich lotnisk. W przypadku Kanarów testowaliśmy wszystkie opcje, każda ma swoje plusy – czarter np. wychodzi drożej, ale za to w cenę ma wliczony bagaż a połączenie Wizz Airem wyrwać można w bardzo dobrej cenie (zdarzyło nam się lecieć na Teneryfę za mniej niż 100 PLN w dwie strony).
Zważywszy na to, że klimat na Kanarach jest zawsze bardzo dobry, to 5 godzin w samolocie to według mnie żadne wyrzeczenie i nie widzę miejsca (no może oprócz Madery czy Azorów – ale to sprawdzimy jeszcze), gdzie jest tak blisko i tak dobrze!
Pogoda na Teneryfie
Jak już wspomniałam wcześniej panuje tutaj wieczna wiosna. W miesiącach letnich: czerwiec, lipiec, sierpień, możemy zwykle liczyć na łagodne temperatury – około 30 stopni Celsjusza, a w zimę rzadko spada poniżej 18 stopni (oczywiście mowa jest o temperaturach w dzień). Zwykle pogoda na Teneryfie lepsza jest na południu. Na północy występują wilgotne wiatry, które ciągną ze sobą chmury. Częściej tutaj również pada dlatego krajobraz np. w pobliżu Garachico jest zupełnie inny (więcej roślinności) niż np. przy Los Cristianos (pozbawiona zieleni półpustynia).
Gdzie spać na Teneryfie?
Wylądowaliśmy na lotnisku TFS, czyli południowym. Na pierwsze dni zatrzymaliśmy nieopodal wspomnianego lotniska. Nasz hotel stanowił świetna bazę wypadową na wschodnią część wyspy. W pobliżu biegnie (dwupasmowa) droga szybkiego ruchu, dzięki której dojechanie do każdej z miejscówek było miłe i przyjemne. Co warto zauważyć – na Kanarach jest naprawdę tanie paliwo, więc zachęcam do wypożyczenia auta i pojeżdżenia po miejscach, które (mam nadzieję) Was zainteresują. To tyle ze spraw technicznych. Przejdźmy do meritum.
Teneryfa to naprawdę duża (największa w archipelagu Kanarów) wyspa. Nie sposób wymienić wszystkich jej atrakcji w jednym wpisie. Postaram się jednak opisać chociaż część, która pozwoli Wam poznać różne oblicza tej wyspy.
Co zobaczyć na Teneryfie?
Jeżeli na miejsce Waszego urlopu wybierzecie Teneryfę to zapewniam, nie będziecie zawiedzeni. Czeka tu na Was mnóstwo miejsc do zwiedzania, wędrowania, spacerowania, jeżdżenia, fotografowania i relaksu. Podczas naszych tygodniowych wakacji na Kanarach nie nudziliśmy się ani chwili.
Playa de Las Teresitas
Pierwsza z atrakcji Teneryfy, którą zaplanowaliśmy i zdecydowanie jedna z najlepszych! Znajdziecie ją kilka kilometrów za Santa Cruz, obok miejscowości San Andres. Piękna, piaszczysta plaża. Ma długość około 1 kilometra długości. My oczywiście się nie wykąpaliśmy, bo Hubert miał tyle TODOsów, że nie było czasu. Do tej pory tego żałujemy, bo było opór gorąco, a woda wyglądała bardzo zachęcająco. Piasek na tą plażę przywieziono prosto z Sahary, więc jest pierwsza klasa ;). Najlepszy widok jest oczywiście z góry. Przed wjazdem na bezpłatny parking można skręcić w lewo i zakrętasami wjechać na punkt widokowy. Tego nie można przegapić!
Góry Anaga
Kiedy będziecie na Playa de Las Teresitas, będziecie już też właściwie u bram malowniczego regionu Teneryfy, jakim są Góry Anaga. Zajmują one północno-wschodnią część wyspy i warto się tam wybrać chociażby ze względu na ich dzikość czy piękne widoki. Kiedy my tam zawitaliśmy było naprawdę gorąco, a to prosta droga do rodzinnego kwasu. Wijące się wśród gór wąskie drogi w połączeniu z upałem panującym w samochodzie to prosta recepta na moje złe samopoczucie. Dostało się oczywiście mężowi, bo komu innemu? Ale krajobrazy rekompensowały niedogodności. Mimo wszystko, warto się tam wybrać. Najpiękniejsze w tym rejonie są miejscowości Almaciga i Taganana (przez pierwszą trzeba przejechać, żeby dojechać do tej drugiej) oraz droga do nich prowadząca (San Adres – Almaciga).
Punta del Hidalgo
Podążając dalej na zachód znaleźć możecie bardzo przyjemne miejsce, w którym (przynajmniej podczas naszej wizyty) spotkaliśmy samych localsów. Świetne miejsce na odpoczynek po całym dniu w górach :). Można się ochłodzić. Zejście jest kamieniste, więc warto zabrać buty do pływania. Aby się tam dostać należy w miejscowości o tej samej nazwie zjechać w dół do centrum, a następnie w prawo w kierunku białej, dziwnie wyglądającej latarni. Miejsce jest piękne i zaciszne (jak na tumult panujący na Teneryfie). Tak na marginesie, to jak się później okazało najmniej turystów spotkaliśmy właśnie w północno-wschodniej części wyspy.
Była plaża, były góry, to może jakieś miasto?
Puerto de la Cruz
Kilkadziesiąt kilometrów dalej, na zachód od Punta del Hidalgo, znajduje się chyba najbardziej popularna miejscowość na Teneryfie. Była to nasza druga miejscówka skąd eksplorowaliśmy zachodnie atrakcje wyspy. Chociaż wielu hejtuje Puerto de la Cruz – że turystyczne, że tłumy, że sztucznie, to tak jak wspomniałam – leży w dobrym miejscu, jest tam dużo fajnych hoteli i można złapać coś naprawdę fajnego np. jak w naszym przypadku hotel na wzgórzu z 2 pokojami, super tarasem i widokiem na ocean, a po za tym jest tam bardzo fajne miejsce, które nazywa się Punta Brava, czyli “dziki przylądek”. Czarny piasek, błękitna woda, kolorowe domki – super fotogeniczne miejsce, a plaża sama w sobie są bardzo przyjemna, z łagodnym zejściem do wody. Jeżeli wybieracie się w te rejony – nie możecie przegapić! W Puerto jest dużo restauracji, które serwują dobrą szamę. Trafionym pomysłem jest, więc zwiedzanko, a potem powrót do miasta i smaczny obiad.
Np. taki:
Punta Brava
La Orotava
Nieopodal Peurto de la Cruz, znajduje się ponoć najpiękniejsza miejscowość na całej Teneryfie – La Orotava. Huberta oczywiście nie zachwyciła, bo on raczej lubi skakać po skałkach, ale mi się podobało. 🙂 Poza malowniczym położeniem w dolinie o nazwie Valle de Orotava, miasto może się poszczycić dużą liczbą zabytków (jak na Wyspy Kanaryjskie oczywiście). Spacerując wąskimi, brukowanymi uliczkami mijamy szlacheckie domy z balkonami, piękne barokowe kościoły i place. La Orotava to trochę inna strona Teneryfy, ale warto ją poznać.
Los Gigantes
Wysokie, stromo opadające do morza klify to naszym zdaniem jedne z piękniejszych krajobrazów, jakie stworzyła Matka Natura. Nie mogliśmy więc pominąć ich również na Teneryfie. W tym celu najpierw zajrzeliśmy do miejscowości Los Gigantes. Jej nazwa nie jest przypadkowa, pochodzi bowiem od naprawdę gigantycznych klifów wynurzających się z Atlantyku, osiągających wysokość od 300 do 600 metrów. Widok na klify olbrzymów (Acantilados de los Gigantes) jest zdumiewający, ale niestety w tym miejscu turystyka okazała się ważniejsza niż czyste piękno natury. Jestem przekonany, że nasze wrażenie z tego miejsca byłoby dużo lepsze, gdyby nie apartamentowce, hotele i kawiarnie, które ewidentnie psują scenerię.
Skoro jednak te restauracje już tutaj są, postanowiliśmy zrobić z jednej z nich użytek i zjeść obiad z mega widokiem. Świeża rybka i ziemniaczki w stylu kanaryjskim w takim miejscu smakują naprawdę wybornie.
Będąc w Los Gigantes warto również wybrać się na plażę. Niewielka Playa de los Guios o czarnym piasku jest o tyle wyjątkowa, że leży u stóp tych zjawiskowych klifów. W tym miejscu trzeba jednak uważać na spadające kamienie. To jednak nie jedyne opcje umożliwiające podziwianie klifów olbrzymów. Można również np. wybrać się na wycieczkę łodzią (wypływają z przystani jachtów w Los Gigantes) na obserwację wielorybów i przy okazji zobaczyć z bliska potężne skały. Jest jeszcze inna możliwość, aby je oglądać – szersze info znajdziecie w dalszej części tekstu.
Teide
Niektórzy twierdzą, że Teide to największa atrakcja Teneryfy. Śmiałkowie powiedzą, że jest to najlepsze miejscówka na Wyspach Kanaryjskich. Niewątpliwie jest to miejsce niezwykłe i każdy powinien sprawdzić, czy powyższe stwierdzenia są zgodne z prawdą.
Zacznijmy jednak od informacji podstawowych. Park Narodowy Teide to nie jest jakaś byle jaka miejscówka. Znajdziecie go na wysokości ponad 2000 metrów n.p.m., a jego obszar (135 km2) sprawia, że jest największym parkiem narodowym na Kanarach. W jego centrum zlokalizowany jest wielki krater zwany Las Canadas, nad którym góruje wysoki na 3718 metrów Teide. Jest to największy szczyt Hiszpanii. Jeżeli weźmiemy pod uwagę dno otaczającego Oceanu to taki wodno-lądowy himalaista miałby do pokonania nieco ponad 7500 metrów. Dziwne, że jeszcze nikt na to nie wpadł. 😉
W Parku Narodowym Teide, oprócz rzeczonego wulkanu, można podziwiać “Górę Musztardy” (Montana Mostaza). My też ją zwiedziliśmy, wypiliśmy na niej wino z widokiem na Teide (rocznica, te sprawy ;)). Było uroczo.
Las Canadas (dość dobrze widoczny poniżej) ma średnicę 16 kilometrów, a jego krawędź (uwaga) 4500 metrów! Bardzo lubimy takie miejscówki, widoki troszeczkę przypominają te z Maktesz Ramon. Jeżeli pokusicie się o wjazd kolejką (Teleferico) lub wejście na Teide to zapewniam Was, ten widok może Was oszołomić. Spektakularne rozpadliny, pustynne równiny, hałdy żwiru, kolorowe kopce i zastygnięta lawa: to świadectwo afery jaka się tu działa tysiące lat temu.
Krajobrazy są jak nie z tego świata i zdecydowanie można się nimi fascynować. Z punktu, gdzie dojeżdża kolejka zauważyć można zarys La Gomery. Po zjeździe na dół polecamy przejechać się drogą TF-38 w kierunku Los Gigantes. Spotkacie tam piękne widoki pośród lasów ze wspomnianą wyspą w tle.
Podczas waszego zwiedzania Parku Narodowego Teide zobaczcie 1. Roques de Garcia (Los Roques) – roztacza się tutaj malownicza panorama z charakterystycznymi skałami na tle wulkanu, 2. wulkan Teide, którego nazwa w języku pierwszych mieszkańców Guanczów oznacza “piekło”. Na dole jest bezpłatny parking, następnie możecie się przejść na górę lub wjechać kolejką linową (około 10 minut) na wysokość ok 3550 metrów. Tylko ubierzcie się ciepło, na górze jest dość zimno no i wieje.
Masca
Kanaryjskie Machu Picchu, kolejna z najważniejszych atrakcji na Teneryfie. W rzeczywistości jest to mała wioska, w której według ostatnich danych, jakie udało mi się sprawdzić, żyje tylko 90 mieszkańców. Turyści odwiedzają to miejsce ze względu na położenie miejscowości Masca – wciśnięta pośród gór, w masywie górskim Teno, znajduje się na wysokości około 600 metrów nad poziomem morza. Jest początkiem wąwozu o tej samej nazwie, którym można przespacerować się aż do plaży otoczonej wspomnianymi wcześniej klifami Los Gigantes.
Nie sama miejscowość i jej położenie jednak jest tutaj creme de la creme. Najciekawszą atrakcją tego miejsca jest droga, która łączy Mascę z Santiago del Teide. Celem uściślenia powiem, że droga TF-436 łączy wspomniane Santiago z Buenavista del Norte. Gorąco polecamy wybrać się całą drogą, widoki, które można tam podziwiać są niewątpliwą atrakcją Teneryfy. Zdecydowanie jedną z lepszych.
Co ciekawe jeszcze około 50 lat temu jedyną drogą, aby dostać się do miejscowości Masca była jazda na opłaconym osiołku. Dzisiaj miejsce to jest pełne wypożyczonych samochód (w tym jeden był nasz) z różnymi narodowościami w środku. Wszystko byłoby spoko gdyby nie:
– autobusy, które jadąc bardzo wąską i bardzo krętą TF-436 mają tendencję do zablokowywania się na zakrętach, za co oczywiście obwiniają (krzycząc, trąbiąc, wymachując, mając żyłkę na czole) nadjeżdżające malutkie samochody osobowe,
– parking, który generalnie jest tam bardzo mały i wszyscy parkują gdzie popadnie.
Wróćmy jednak do pozytywów. Co zobaczyć na Teneryfie? Polecamy zatrzymać się niedaleko ronda w Masce (widok tam jest chyba najlepszy), możecie rozważyć zejście w dół, a następnie spacer do Playa de Masca (odpuściliśmy), warto zatrzymać samochód na jednym z punktów widokowych na szczycie drogi z Santiago del Teide – widoki stamtąd są przepiękne (byliśmy 2 razy i były zachwyty), potem możecie pojechać dalej do Buenavista del Norte – widoki tam są naprawdę urokliwe, a droga m.in. wiedzie do kolejnego Teneryfa “must see”, czyli Punta de Teno.
Punta de Teno
Punta de Teno – dojazd tutaj jest dziecinnie prosty. Na półwysep Teno, gdzie Teneryfa znajduje swój zachodni kraniec, wiedzie prawie prosta asfaltowa droga, a dla turystów i miejscowych przygotowano wiele miejsc parkingowych. Na ten moment jednak wjazd własnym autem jest możliwy tylko przed godziną 10 rano i po 19 wieczorem. W dzień droga jest zamknięta szlabanem, a na Punta de Teno można dojechać autobusem nr 369. Odjeżdża on z Buenavista del Norte, gdzie można zostawić samochód. Przejazd w jedną stronę kosztuje tylko 1 euro i trwa kilka minut. Sama przejażdżka wspomnianą drogą TF-445 dostarczy Wam wiele ochów i achów. Widokowa trasa wiedzie dość wysoko nad Atlantykiem, wzdłuż stromego klifu. Niestety jadąc autobusem nie ma możliwości zatrzymać się przy Mirador Punta del Fraile. Mieliśmy okazję to zrobić kilka lat temu, gdy jeszcze nie obowiązywały obecne przepisy i widoki naprawdę nas zachwyciły.
Punta de Teno to niezwykle malownicze miejsce (i chyba nasze ulubione). Rozciąga się stąd wspaniały widok (od południa) na klify Los Gigantes. Stojąc tam i podziwiając widoki można mieć wrażenie, że krajobraz ten jest namalowany pędzlem, całkiem nierealny.
Na samym końcu półwyspu Teno znajduje się latarnia morska – Faro de Teno. Podczas naszej wizyty nie było możliwości się do niej zbliżyć. Ogrodzenie było zamknięte i można było podziwiać ją tylko z oddali. Nic nie szkodzi! Latania morska + lazurowa woda = piękne kadry! W tym miejscu Teneryfa zachwyca!
Na Punta de Teno znajduje się również niewielka plaża o zaskakującej nazwie Playa Punta De Teno. Na miejscu nie widzieliśmy żadnych restauracji, więc jeżeli się tam wybieracie na dłużej, to weźcie ze sobą coś do jedzenia. Ogólnie krajobraz w tym miejscu jest bardziej dziewiczy niż w innych znanych punktach na Teneryfie i dużym atutem jest niewielka liczba turystów.
Przy dobrej pogodzie można dostrzec stąd sąsiednie wyspy – La Gomerę i La Palmę. Co do tej drugiej to jestem raczej sceptyczny. Chociaż mieliśmy okazję zobaczyć zarys La Palmy podczas zachodu słońca z Puerto de la Cruz. Może zatem i z Punta de Teno się uda przy dobrych warunkach.
Z tego punktu wraca się tak samo jak się przyjechało – wąską drogą TF-445 do Buenavista del Norte. To nie koniec atrakcji, które oferuje zachodnia Teneryfa. Jedziemy dalej wzdłuż północnego wybrzeża, żeby znaleźć się w Garachico.
Garachico
Niezależnie od tego czy zwiedzać będziecie zachodnią, czy wschodnią Teneryfę, albo planujecie wypoczynek tylko w Puerto de la Cruz, Garachico jest miejscem, które warto zobaczyć.
Lokalsi twierdzą, że region, w którym znajduje się Garachico to najmniej zepsute miejsce na Teneryfie i kontrastuje z obszarem Playa de las Americas (Los Christianos i okolice). Znajdziecie tutaj prawdziwe hiszpańskie budownictwo, które jest dość trudne do znalezienia w innych miejscach na wybrzeżu tej Wyspy Kanaryjskiej. Nie ma tutaj też plaży, o której warto wspomnieć, a zejście do Oceanu jest poszarpane i ma charakter wulkaniczny. Malowniczo położone miasto podziwiać można z poziomu morza – wjeżdżając od strony Buenavista del Norte drogą TF-42 lub z góry z drogi TF-5 (z mającego kilkaset metrów klifu). Oba widoki mogą się podobać i pozostać w pamięci na długo. U nas pozostały!
Garachico to jednak nie tylko zacne widoki, ale też burzliwa historia. Obok miasteczka znajduje się charakterystyczna skała. Ma ona około 80 metrów i najprawdopodobniej od niej pochodzi nazwa Garachico (“gara” to bowiem w języku pierwotnych mieszkańców Teneryfy – wyspa, a “chico” oznacza mały). Nie o nazewnictwie jednak chciałem.
Miasto założone zostało pod koniec XV wieku przez gościa przy kasie, który nazywał się Krzysztof de Ponte i był z Genui. Chodziło o to, żeby stworzyć port, który będzie robił duże pieniądze na sprzedaży i transporcie na linii Europa – Wyspy Kanaryjskie – Ameryka Południowa. Wszystko szło gładko. Niedługo po założeniu Garachico stało się w głównym portem na Teneryfie. Z nowoczesnego portu wypływały statki pełne wina, cukru i innych dóbr, a mieszkańcy należeli do najbogatszych na Teneryfie. Kres przyszedł 5 maja 1706 roku kiedy to doszło do erupcji wulkanicznej (Arenas Negras), warstwy lawy spłynęły po zboczu Garachico doprowadzając do (w praktyce) zrównania z ziemią całego miasta. Nikt nie zginął co prawda, ale z nowoczesnego portu zostało nic i od tej pory statki korzystały z innych portów, a Garachico stało się pipidówą dla rybaków. Dziś spacer po tym mieście to jakby przenieść się do XVII wieku kiedy zostało ono odbudowane po tym wielkim kataklizmie.
*****
Los Christianos – z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć również o tej miejscowości. Jest to typowy kurort, z typową miejską plażą. Być może traficie tam, bo tam będzie znajdował się Wasz hotel. Albo może będziecie chcieli popłynąć promem na La Palmę lub La Gomerę (bo stąd właśnie odpływają). Albo będziecie chcieli dobrze zjeść! Na głównym pasażu, przy Playa de Los Cristianos znajduje się kilka restauracji, które dobrze Was nakarmią. Jeżeli np. po przylocie na lotnisko Tenerife South (TFS) będziecie głodni, to Los Christianos jest blisko. 🙂 Choć nie jest to nasze ulubione miejsce na Teneryfie, na jego korzyść często przemawia pogoda, która jest zazwyczaj lepsza (bardziej słoneczna) niż w północnej części wyspy.
Jak widzicie atrakcji na Teneryfie nie brakuje i są one naprawdę różnorodne. Można by rzec – dla każdego coś miłego. Zresztą sprawdźcie w naszym kolejnym wpisie dedykowanym przepięknym górom Anaga!
*****
Drogę prowadzącą przez gory Anaga bardzo miło wspominamy 🙂 Lepsze wrażenie zrobiła na nas chyba tylko Nort Coast 500 w Szkocji 🙂
Witam 🙂 Jak zawsze cudne zdjęcia i bardzo inspirujace wpisy!!! Dzięki temu w maju lecimy z dzieciakami na Teneryfę 🙂 Czy mogłabym prosić o podzielenie się nazwą wypożyczalni, skąd wypożyczykiście samochód ? Będziemy wdzięczni. Pozdrawiamy serdecznie:)
Cześć,
Dzięki za miłe słowa! Co do wypożyczalni na Kanarach – zazwyczaj wybieramy Cicar lub Auroreisen – w zależności, która wypożyczalnia ma akurat lepszą cenę, obie są w porządku.
Udanego wyjazdu!