Wpisujesz w google “Boracay Filipiny” i dostajesz: komercha, turyści, imprezy na plaży i dmuchane pelikany. Czy to prawda? Zgadza się. A co ze słońcem, dobrymi hotelami, pysznymi owocami morza, błękitną wodą, pustymi zatoczkami i sielskim klimatem? Tak, to wszystko jest na tej niewielkiej filipińskiej wyspie. Jeżeli marzy Wam się totalny relaks w środku zimy, to Boracay na Filipinach wydaje się być dla Was rajem. My znaleźliśmy.
Jak polecieliśmy na Filipiny?
Ale nie tak od razu. Wszystko zaczęło się od tego, że Wizz Air otworzył trasę z Katowic do Dubaju. Bilety za 178 PLN przekonały nas, że ponownie powinniśmy odwiedzić te rejony. Zwłaszcza, że kiedyś lecieliśmy za 500 PLN z przesiadką i wydawało nam się to mega ceną (i było, wtedy 😉 ). Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zaczęli kombinować. W międzyczasie zmieniły się godziny lotów, więc można było zmienić dowolnie terminy, co dało nam dużo możliwości. W Dubaju jest spoko, ale już byliśmy, to może coś innego? I tak zaczynając od Omanu, przez Australię, w końcu zdecydowaliśmy, że Filipiny. Ale gdzie konkretnie? Wszyscy zachwalają Palawan, to może tam… I tak kupiliśmy bilety na Palawan, ale z nich nie skorzystaliśmy. Jak człowiek ma za duży wybór to zaczyna się gubić 😉 Zmieniliśmy zdanie – będzie Boracay! Ale na Boracayu nie ma lotniska, to jak tam dotrzeć? Najpierw lot do Manili, a potem na wyspę Panay. My pomiędzy zaliczyliśmy jeszcze 2-dniówkę w Makau.
Przed Filipinami była podróż do Makau – czy było warto?
Makau to specjalny region administracyjny Chin i do całkiem niedawna kolonia portugalska, miasto stanowi, więc ciekawy mix. Makau to także królestwo hazardu, znajdziemy tu wiele kasyn, z Grand Lisboa na czele.
Na Makau mieliśmy konkretny plan, tzn. mieliśmy płynąć do Hongkongu. Ale plan odpłynął razem z deszczem, który padał tu przez 2 dni (niemal bez przerwy), a drugiego dnia to właściwie ulewa. Więc sorry nic dobrego o Makau nie powiemy.
Było szaro, ponuro i mokro. Delikatnie mówiąc – nie o tym marzyliśmy. Coraz bardziej czekaliśmy, więc na filipińskie słońce.
Boracay Filipiny – dzień dobry! Nareszcie!
Polecieliśmy znowu do Manili, a potem do Kalibo (Air Asia) i tu już trzeba było skorzystać z podwózki. Okazało się, że samochód dla 4 osób to opcja cenowo podobna do busa, a wygodniejsza i szybsza, więc zdecydowaliśmy się na nią. Po 2 godzinach byliśmy już przy odprawie promowej. “Rejs” trwał maksymalnie 15 minut. Na miejscu tricyklów do koloru do wyboru, tylko czekają. I tu właśnie przyszedł czas na pierwszy kontakt z rajem. Nasz hotel był dość oddalony, przejechaliśmy, więc większą część głównej drogi – no cóż, nie wyglądała najlepiej. Na szczęście potem było lepiej…
Przy hotelu znajdowała się plaża Ilig-Iligan. Piękna i prawie pusta. I właściwie, gdybyśmy byli mega leniwi (a czasem jesteśmy), moglibyśmy cały tydzień tutaj spędzić. 😉
Najpiękniejsza plaża na wyspie Boracay
To White Beach rzecz jasna. Jest tak długa, że została podzielona na 3 sekcje: station 1, station 2 i station 3. Jeżeli lubicie imprezować to station 2 jest dla Was. Tu się dzieje. Hotele, knajpy, a wieczorem muza na cały regulator. 😀 Im bardziej oddalamy się w stronę station 1 lub 3, tym spokojniej się robi. I piękniej. 🙂 A pomyśleć, że jeszcze kilkanaście lat temu był tu tylko las, bynajmniej nie hoteli.
Na station 2 przybywaliśmy głównie po to, aby się… najeść i czasem posiedzieć w barze Nigi Nigi. W pobliżu znajduje się D’Talipapa Market. To targ, na którym można kupić ryby, owoce morza i inne pyszności. Cena zależy od umiejętności negocjacji. My za kilogram krewetek płaciliśmy 500 peso, może można taniej nie wiem. Co dalej? Wokół znajdują się knajpy, które chętnie przyrządzą nasze zdobycze w dowolny sposób, oczywiście za opłatą.
Boracay Filipiny – co zobaczyć?
Przy station 1 znajduje się jedna z wizytówek wyspy i być może odpowiedź na pytanie “czy warto wybrać się na Boracay”, czyli Willy’s Rock.
Idąc dalej, docieramy do Diniwid Beach.
Żeby nie było na stację 3 też poszliśmy, do samego końca.
Ile plaż znajduje się na tej malutkiej wyspie? Całkiem sporo. Kolejne w następnym wpisie, pt. Atrakcje Boracay.
Dzięki Waszemu wpisowi wreszcie się zdecydowałam. Lecę do HGK 22.04 i mam lot powrotny 7.05. Lubię zwiedzać metropolię, ale i kilka dni odpocząć na plaży. Cały czas wahałam się, które miejsce do plażowania wybrać. Myślę, że odpoczynek na Boracay będzie dobrym pomysłem. Myślałam jeszcze o Sanya, możecie coś doradzić byłabym wdzięczna. Tajlandię zostawiam na oddzielną wyprawę, w Malezji już byłam.
Jeśli można wiedzieć w jakim hotelu nocowaliście ? Czy podróż była bardzo uciążliwa ? Obserwuję właściwie codziennie ceny biletów i jak na razie na Boracay są w cenie w przeliczeniu ok. 1200 zł z HGK. Trochę dużo.
Spróbuj Air Asią z Hongkongu lub Makau do Manili a dopiero potem do Kalibo 🙂
Spaliśmy w tym hotelu: http://www.fairwaysandbluewater.com.ph
Cześć! Można wiedzieć jakimi liniami pokonaliście poszczególne odcinki trasy i jeśli to nie tajemnica to ile one kosztowały? Ja sam zastanawiałem się nad tym, żeby wykorzystać loty WizzAir’a do Dubaju jako wstęp do dalszej podróży ale ostatecznie zdecydowałem, że w pierwszej kolejności zwiedzę Dubaj i AbuDhabi. Swoją droga na Dubaj nakręciłem się już jakiś czas temu dzięki Waszej relacji i świetnym zdjęciom z dubaju 🙂 a w podjęciu decyzji pomogły oczywiście tanie bilety WizzAira, choć nie tak tanie jak Wasze :).
czesc, ale tam jest petarda !!! zdecydowanie wybieram ten kierunek na marzec, mysle ze kilka dni spedze na tej malej wyspie a pozniej sie przemieszcze na Palawan.
Gorąco polecamy. Świetne miejsce na relaks! 🙂