Umówmy się, Boracay to nie jest miejsce, do którego przybywa się po ekstremalne wrażenia. Tu się przyjeżdża po relaks na plaży, drink pod palemką i napychanie owocami morza. Ok, można jeszcze skorzystać z jakiejś wycieczki typu „island hopping” (chociaż jak spojrzycie na mapę to tam wysp nie ma, raczej większe skały), jakiś snorkeling albo paddleboarding. Boracay ma nieco ponad 10 km2, a jego najwyższe wzniesienie Mount Luho – 100 m n.pm.m. ciężko nawet górką nazwać. Więc zasadniczo jedyne pytanie, jakie zadajesz sobie po śniadaniu, to która plaża dziś? Było już o nich w poprzednim wpisie, pora na kolejne atrakcje Boracay.
Brzmi monotonnie? Ale czy można znudzić się takimi widokami? W kilka dni na pewno nie, bynajmniej taka jest moja opinia i będę się jej trzymać. 😉
Atrakcje Boracay: Puka Shell Beach
Znajdująca się po zachodniej stronie wyspy plaża Puka Shell to zdaniem niektórych najlepsza plaża na Boracayu. Faktycznie jest bardzo szeroka, długa, a w dodatku jest tu bardziej „swojsko” niż na White Beach. Ludzi mało, kilka barów, a raczej budek z kokosami i różnymi napojami, trochę leżaczków. I mnóstwo wolnego miejsca, żeby cieszyć się plażą w odosobnieniu.
Żeby dostać się na plaże trzeba było skorzystać z „taxi”, czyli tricykla. 😉 Z powrotem również nie było problemu, gdyż stało ich sporo przy drodze. O targowaniu za bardzo nie było mowy. Panowie od tricykli mają swój cennik i (raczej) się jego trzymają.
Jako, że upał dawał się we znaki zaczęliśmy szukać schronienia przed słońcem. Okazało się, że idąc w prawo od głównej drogi znajdują się małe zatoczki ukryte między skałami i to był strzał w 10. Najfajniejsze miejsce na Puka Beach!
Woda tu była błękitna, a wręcz krystalicznie czysta. Tylko czekała, żeby do niej wskoczyć.
Ale nie tylko my bawiliśmy się tutaj doskonale.
Było coś dla leniuszków. To teraz coś dla miłośników sportów wodnych.
Atrakcje Boracay: Bulabog Beach
Na tę plażę powinni udać się wszyscy zajarani wind i kitesurfingiem. Plaża ta leży vis a vis White Beach, więc można przejść się z buta. Leży po zawietrznej stronie wyspy. I naprawdę wieje… mocno. Woda tutaj już nie jest tak przejrzysta, fale spore, więc nie za bardzo nadaje się do pływania.
Jeżeli nie jesteście zainteresowani uprawianiem wyżej wymienionych sportów, to wizytę tutaj możecie sobie odpuścić. Ewentualnie wybrać się na krótki spacer jak my.
Atrakcje Boracay: Mount Luho
A na deser najwyższa „góra” na Boracayu, czyli Mt. Luho.
Za wejście na taras widokowy trzeba oczywiście zapłacić, ale warto, bo mimo iż wzniesienie ma tylko 100 m n.p.m., można z niego podziwiać całkiem niezłą panoramę wyspy.
I tak w wielkim skrócie upłynął nam czas na tej małej filipińskiej wyspie, która w sumie spodobała nam się bardziej niż przypuszczaliśmy. A do tego wkrótce okazało się, że to nie ostatni nasz rajski wyjazd w 2016 roku.
I filmowy bonus 😉