Z Machu Picchu zmierzamy nocnym autobusem do miasta Arequipa. Drugie co do wielkości, ultra-religijne miasto na południu Peru leży na wysokości 2300 metrów nad poziomem morza. Nie czujemy tej wysokości dopóki kolejnym nocnym autobusem z tej wysokości nie zjedziemy… Dlaczego ultra-religijne? Trafiamy w mieście na święto religijne (płaczące kobiety, o gołych stopach, niosące wielki krzyż, idące po obrazach religijnych usypanych z kolorowego piasku, robią wrażenie deko religijnego) a w taksówce na informację o tym, iż jesteśmy Polakami przytaczają wszyscy swoje ubóstwienie dla Jana Pawła II, który ponoć kiedyś tu był. Przyjeżdżamy rano, udaje nam się dostac do hotelu (swoją drogą dla nas najlepszy hotel w Peru http://www.posadaelcastillo.com/), jemy śniadanko i ruszamy na miasto.
W czasie naszego wyjazdu przypadają moje urodziny. Świętuje je czymś nowym, nieoczekiwanym i wyjątkowym – piwem 🙂
Jemy alpakę na obiad popijając lokalnym winem. Gdy wychodzimy z restauracji zdążył zapaść już zmrok. Następnego dnia jedziemy na północ znów w stronę Pacyfiku.
Alpaka? Smaczna była? Szczerze mówiąc, nie odważyłabym się jej zjeść. Byłoby mi żal.
Pozdrawiam serdecznie.