Czy wiecie, gdzie znajduje się słynna La Isla Bonita, o której śpiewała Madonna? Dobrze wam się wydaje – w Belize! Ambergris Caye to największa wyspa w tym kraju i jedna z dwóch, które odwiedziliśmy podczas tej podróży. Pierwotnie odkryta jako mała wioska rybacka, w której zbieranie kokosów było jednym ze źródeł przychodów, Ambergris Caye stała się sławna dzięki temu, że oferuje jedne z najlepszych miejsc nurkowych na Karaibach, a może nawet na świecie! To co kiedyś było uroczą, osobliwą wyspą, obecnie jest tętniącym życiem kurortem ze wszelkimi nowoczesnymi udogodnieniami i atrakcjami dla turystów. Mimo to wciąż można tu poczuć tropikalny klimat i znaleźć spokojne zakątki. Czy warto płynąć do San Pedro i czy faktycznie La Isla Bonita zasługuje na miano pięknej wyspy? Sprawdźcie.
Rejs na Ambergris Caye
Z portu w Belize City, największym mieście w kraju (nie mylić ze stolicą – Belmopan), w ciągu ok. 1,5 godziny podróży water taxi, dotarliśmy do Ambergris Caye. Sam rejs, mimo zmęczenia, był bardzo przyjemny – już z pokładu mogliśmy zachwycić się pięknymi widokami – kolorami niesamowicie niebieskiej wody i mniejszymi wysepkami. Swoja drogą tych wysp i wysepek, które w Belize nazywane są cayes, jest ponad 200. W końcu cumujemy w San Pedro – największym mieście na Ambergris Caye. Wyspa jest stosunkowo długa i wąska (ok. 40 km długości i 8 km w najszerszym miejscu). Chociaż często cała wyspa nazywana bywa San Pedro, to tak naprawdę jest to miejscowość dominująca w jej południowej części.
San Pedro w Belize
Początkowo zastanawialiśmy się, czy to dobry pomysł, aby rezerwować hotel trochę na uboczu – wszak większość restauracji i różnych „rozrywek” znaleźć można w San Pedro. Po kilku chwilach spędzonych w tym mieście, wiedzieliśmy jednak, że to dobra decyzja. San Pedro będące kiedyś niewielką, wyluzowaną wioską z kolorowymi domkami, dziś przypomina raczej typowe turystyczne miasteczko, pełne sklepów z pamiątkami, barów i hoteli (na szczęście nie wyższych niż 3 piętra). Wraz z rosnącą liczbą samochodów i melexów, piaszczyste ulice zastąpiono betonowymi. Jest głośno i naszym zdaniem mało klimatycznie. Spokój znaleźliśmy w naszym hotelu Royal Caribbean Resort. Właściwie to nie był typowy hotel, a urocze domki w pastelowych barwach położone tuż nad morzem. Klimat zdecydowanie sprzyjał wypoczynkowi.
Ze względu na jet lag wstaliśmy bardzo wcześnie. Ale nie ma tego złego! Dzięki temu mogliśmy obserwować przepiękny wschód słońca z pomostu tuż przy naszym hotelu. Takie okazje w naszym przypadku trafiają się niezwykle rzadko. 😀
Wycieczka po Amergris Caye
Tak jak wspomnieliśmy w poprzednim wpisie, za 100 BZD udało nam się wypożyczyć Melexa, którym jeździliśmy w 4 osoby przez 1,5 dnia po wyspie. Powiem szczerze – bez tego pewnie mało udało by się zobaczyć. Można ewentualnie wypożyczyć rowery, co też jest jakąś opcją. Zjeździliśmy więc Ambergris Caye głównie wzdłuż i trochę wszerz, i o ile klimat wyspy przypadł nam do gustu, o tyle trochę rozczarowujące były plaże. Zupełnie nie przypominały one tych w Cancun czy na Wyspie Cozumel.
Aby wejść do wody trzeba byłoby pokonać sporo trawy morskiej i innej morskiej flory, będącej skutkiem obecności rafy, która z drugiej strony jest wielkim atutem tego miejsca. Chcąc popływać najlepiej jest skorzystać z jednego z licznych pomostów, które są też dobrą opcją do chilloutów. Prawie jak na swojskich Mazurach. 😀
Co musicie zobaczyć na Ambergris Caye
Będąc na Amergris Caye trzeba się wybrać do miejsca o nazwie Secret Beach. Zlokalizowana kilka, może kilkanaście kilometrów na północ od San Pedro plaża, mimo swej nazwy raczej nie jest już dla nikogo tajemnicą. Żeby się do niej dostać trzeba być dość wytrwałym. Najpierw zostaniemy skasowani za przekroczenie niewielkiego mostu (bodajże 2 BDZ), a następnie będziemy musieli pokonać dość długi fragment szutrowej, miejscami bardzo wyboistej drogi. Potwierdzamy – Melexem się da!
Po dość długiej przeprawie w pełnym słońcu, jedyne o czym marzysz to wskoczyć do wody. I tu miła niespodzianka. Secret Beach to zdecydowanie jedno z lepszych miejsc do kąpieli na wyspie. Faktycznie znajdziemy tu trochę plaży, woda jest bardzo czysta, spokojna i przez kilkaset metrów bardzo płytka.
Większość ludzi skupia się przy dwóch barach zaraz na początku, warto jednak podejść trochę dalej (w prawo), gdyż widoki robią się jeszcze lepsze. Docieramy nawet do plaży dla nudystów, która na szczęście jest zupełnie pusta, więc możemy spokojnie zrobić zdjęcia.
Co jeszcze warto zobaczyć na Ambergris Caye?
Następnego dnia ruszyliśmy jeszcze dalej na północ wyspy z nadzieją, że uda nam się kolejną sekretną plażę odkryć. Niestety, zajrzeliśmy do kilku miejsc oznaczonych na mapie jako „beach”, ale przypominały one większość plaż na Amergris Caye i nie były tak zachęcające do pływania jak Secret Beach. Chociaż widokowo to wciąż bardzo piękne miejsca.
Wielkanoc w Belize
Tak się złożyło, że nasz 3-dniowy pobyt na Ambergris Caye przypadał dokładnie w Święta Wielkanocne. Jak się okazało, dla Belizeńczyków to naprawdę ważny czas i nawet turyści, a przypomnijmy, że San Pedro dzierży 1. miejsce pod względem popularności wśród turystów w całym Belize, nie przeszkodzili im w obchodzeniu tychże świąt. Po Bożym Narodzeniu spędzonym na Jukatanie, gdzie ani przez chwilę nie odczuliśmy świątecznej atmosfery, sytuacja w Belize troszkę nas zdziwiła.
Wielkanoc to bowiem najwyższy szczyt sezonu, a tu okazuje się, że taki turysta musi się jednak dostosować. I tak mogliśmy zapomnieć o sączeniu zimnego piwka na plaży w Wielki Piątek. Sklepy, te które były otwarte, nie sprzedawały alkoholu w ogóle. Lodówka z trunkami była zasłonięta kotarą i finito. Podobnie było z restauracjami. O ile dało się znaleźć działające, choć niektóre zamknięte na trzy spusty przez całą Wielkanoc, o tyle nici z raczenia się drineczkami. Wszelkie urzędy i instytucje typu poczta – zamknięte.
Wielka Niedziela to natomiast czas radosny i z tej okazji można było na ulicach San Pedro oglądać uroczysty korowód.
Ambergris Caye co zjeść
Hubert by powiedział: „na pewno nie tamales” 😀 Cóż, kuchnia belizeńska tak średnio przypadła nam do gustu. Owszem zjemy tu ryby czy owoce morza (choć tanie nie są), ale jest też dużo potraw mięsnych, ryżu, fasoli i ogólnie dań zaczerpniętych z krajów leżących w pobliżu, głównie z Meksyku. Inna kwesta, że chyba też nie mieliśmy szczęścia. Raz upatrzona knajpa była zamknięta, innym razem jedzenie było bardzo tłuste (choć to raczej często się zdarza, w końcu Belizeńczycy są w czubie najbardziej otyłych nacji). Trzeciego dnia udało się trafić – Caramba! Restaurant w San Pedro zadowoliła nasze kubki smakowe.
Pamiętne tamales. Hubert do dziś jest zły, że się na to połasił. 😀
Podsumowując – co robić na Ambergris Caye?
Na myśl przychodzą mi głównie dwie czynności: 1. chillować, 2. snorkelować – w dowolnej kolejności. Do robienia obu tych rzeczy zapewniam, że znajdziecie mnóstwo sposobności. Wypoczywać można właściwie wszędzie na wyspie i atmosfera jak najbardziej temu sprzyja. Co do snorkelingu – bez trudu znajdziecie mnóstwo ofert i propozycji wycieczek. Najbardziej popularna to Morski Rezerwat Hol Chan (znajduje się zaledwie 6 km od San Perdo). A w wodzie jak najbardziej jest co oglądać. Następny przystanek – Caye Caulker.
Rzeczywiście trochę kiepsko wyglądają te wodorosty na plaży, ale już Secret Beach i kolor wody tam – powalają!
Możecie Polecić nazwe firm z której korzystaliście by snorkelować w San pedro lub Caye Caulker?