Drugi dzień postanowiliśmy zacząć trochę inaczej niż początkowo zakładaliśmy. Okazało się, że w prosty sposób możemy się znaleźć nad oceanem. Po krótkim sprawdzeniu wyszło na to, że plaże w Porto są całkiem fajne i że możemy spędzić trochę czasu nad Atlantykiem. Ta wizja wydawała nam się na tyle kusząca, że nie zastanawialiśmy się długo! Co prawda plaża ta nie jest w samym Porto, ale tak blisko, że można tam dojechać metrem.
Metro w Porto wygląda tak jak powyżej i trochę jak na metro to niewiele jedzie pod ziemią. Nie szkodzi, ważniejsze jest bowiem to, że dowiozło nas w około 40 minut na miejsce. Bilet kosztuje około 1,5 euro. Wysiadamy na przystanku Matosinhos Sul i jesteśmy na Praia de Matosinhos.
Surferzy, morska bryza i ciepłe słońce – o to nam chodziło, tego nam było trzeba w marcowy weekend!
Jak widać poniżej Praia de Matosinhos w momencie naszej wizyty nie była zbyt oblegana. Każdy znajdzie miejsce żeby usiąść lub pospacerować. Ah chciałoby się mieć takie miejsce na co dzień.
Sama plaża może nie należy do najpiękniejszych na jakiej byliśmy, ale i tak jest to lepsze niż zachmurzenie i szarówa w stolicy Polski. Taki spacer wzdłuż plaży to świetny początek dnia!
Odrobinę wiało, ale zaopiekowano się mną 😉
Zdecydowanie była to odmiana od tego co robiliśmy poprzedniego dnia podczas zwiedzania Porto.
To blog chyba z najpiękniejszymi zdjęciami!
Cześć! Rewelacyjny blog i zdjecia! Przy okazji, mógłbym sie dowiedzieć co to za plecak zwisa na ramieniu? Długo szukałem podobnego..
Hej! Dzięki za miłe słowa 🙂 Plecak to Herschel.
Matosinhos to rzeczywiście nie jest najładniejsza plaża, ale szeroka i piaszczysta, z najlepszym dojazdem i najcieplejszą wodą:)
Zdecydowanie to bardzo dobra opcja plażowa jeżeli chce się gdzieś wyskoczyć będąc w Porto. A sama plaża jest bez dramatu 😉