Zaledwie 7 km od słynnego miasta na wodzie znajduje się niezwykłe miejsce zachwycające feerią barw. Burano to niewielka wyspa położona na Lagunie Weneckiej, której domy już z daleka przykuwają wzrok swoimi intensywnymi kolorami. Wycieczka na Burano to jedna z atrakcji, której będąc w Wenecji nie można pominąć. Ten bajkowy świat znajduje się bowiem bardzo blisko, a dotarcie do niego jest banalnie proste. Sprawdźcie, jak dotrzeć na Burano i dlaczego warto to zrobić.
To była już nasza trzecia wizyta w Wenecji, którą połączyliśmy zresztą ze zwiedzaniem Rovinj i Piranu. Poprzednie dwie trwały na tyle krótko, a atrakcji było na tyle dużo, że do głowy nam nawet nie przyszło, by pływać po okolicznych wyspach. Tym razem jednak, skoro większość zabytków już zdążyliśmy poznać, postanowiliśmy spędzić czas nieco inaczej. Oczywiście bez spaceru po samej Wenecji się nie obyło, ale szczególnie zapragnęliśmy odwiedzić Burano. Szybki research wystarczył, by ustalić, że jest to bardzo proste i relatywnie tanie. “Wyspa kolorów” urzekła nas totalnie i zachęcamy Was również, aby uwzględnić to miejsce w planie zwiedzania Wenecji. Nie będziecie żałować!
Jak dotrzeć do Burano?
Vaporetto to tramwaje wodne, które umożliwiają przemieszczanie się po różnych miejscach w Wenecji oraz po okolicznych wyspach. Jest to główny transport publiczny w mieście, a jego przystanków jest naprawdę sporo i są dobrze oznakowane (ACTV). Bezpośrednio na Burano (bez konieczności przesiadania się) dopłyniecie linią 12 z przystanku F.te. Nove. Ta linia zatrzymuje się również na Murano, więc jeżeli będziecie mieli ochotę, to można wysiąść. Inna możliwość to rejs ze stacji Piazzale Roma na Murano (linia nr 3) i tam przesiadka w nr 12 z przystanku Murano Faro (przy latarni morskiej). Cały rozkład możecie sprawdzić tutaj (a mapkę tutaj) i wybrać najdogodniejszą opcję. Promy kursują dość często (co ok. 15 min.), jednak zwykle trzeba się liczyć z tym, że są mocno zatłoczone.
Ceny biletów
Bilet jednorazowy na tramwaj wodny kosztuje 7,50 EUR i jest ważny 75 minut. Cena jest taka sama na wszystkie linie i trasy. Jeżeli zdecydujecie się na taki zakup, to wycieczka na Burano w dwie strony uszczupli Wasz portfel o 15 EUR. Moim zdaniem lepszą opcją jest zakup biletu jednodniowego, który kosztuje 20 EUR i umożliwia korzystanie z vaporetto przez 24 godziny bez limitu. Można zatem w ciągu jednego dnia zobaczyć nie tylko Burano, ale także Murano, Torcello czy Lido oraz przemieszczać się w obrębie Wenecji (polecam, zwłaszcza o zachodzie słońca). Na tym bilecie można również jeździć autobusami publicznymi, co się przydaje, gdy np. nocujecie w Mestre.
Skąd te kolory na Burano?
Patrząc na domy we wszystkich odcieniach tęczy, można odnieść wrażenie, że to zabieg czysto marketingowy. Podobno jednak wszystko zaczęło się z powodów bardziej praktycznych. Zanim Burano zaczęło być tak popularne wśród turystów, mieszkańcy wyspy zajmowali się głównie koronkarstwem i rybołówstwem (co praktykuje się do dziś). W przypadku tej drugiej profesji pojawiał się jednak pewien problem. W miesiącach jesienno-zimowych te okolice nawiedzają gęste mgły, które utrudniały rybakom trafienie do domu. Powiada się, że to właśnie dlatego kobiety zaczęły malować swoje domostwa w jaskrawych kolorach. Intensywnie żółte, neonowo różowe czy mocno błękitne fasady były bowiem widoczne nawet w mglisty i deszczowy dzień. Pewnie wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że staną się niezwykle pożądanym tłem do zdjęć na Instagrama. 😉
Dzisiaj, gdy Burano jest jedną z najchętniej odwiedzanych atrakcji Laguny Weneckiej, sprawa ma się nieco inaczej. Wszystko zostało bowiem prawnie usankcjonowane i teraz, gdy właściciel chce pomalować swój własny dom, musi prosić o pozwolenie lokalne władze. Te, oprócz wydania zgody na samo malowanie, zatwierdzają również konkretny kolor. Dzięki temu każdy dom jest unikalny, a ich odcienie nie powtarzają się zbyt często.
*****
Burano zwiedzanie
Wizytę na Burano najlepiej byłoby zaplanować wcześnie rano albo wieczorem. My oczywiście trafiliśmy tu w środku dnia, tak jak większość turystów, więc było nieco tłoczno. Jak się później okazało, mimo to da się znaleźć nawet w szczycie sezonu, spokojne i mało uczęszczane miejsca na wyspie. A ta, jak już wspomniałam, jest niewielkich rozmiarów. Teoretycznie można by ją obejść w pół godziny, ale można też spędzić tu pół dnia i wcale się nie nudzić. Każdy dom bowiem jest inny, często z pięknymi okiennicami, przyozdobiony kwiatami albo z wywieszonym praniem. Okazji do zdjęć jest więc bez liku! Najwięcej ludzi kumuluje się przy głównych kanałach, ale wystarczy odbić w którąś z bocznych uliczek i mamy te piękne kadry tylko dla siebie. Urokliwych zaułków jest naprawdę wiele. Zwiedzanie Burano to przede wszystkim odkrywanie takich miejsc, cieszenie oczu zabudową w radosnych barwach i delektowanie się chwilą. Nasze ulubione miejsce na Burano zaznaczyłam na mapie, jednak tak jak wspomniałam, polecam się powłóczyć.
Oprócz tego, do tutejszych atrakcji zaliczyć można także Kościół San Martino z kampanilą, który przyciąga uwagę głównie dlatego, że jest… krzywy. O historii koronek z Burano, która sięga średniowiecza, można zaś dowiedzieć się więcej w Museo del Merletto, czyli Muzeum Koronek. Mieści się ono przy głównym placu – Piazza Galuppi. Tu również znajdziemy najwięcej restauracji i sklepików z pamiątkami.
Burano – czy warto?
A czy macie jeszcze jakieś wątpliwości? 🙂 Moim zdaniem zdecydowanie warto wybrać się na Burano. “Wyspa kolorów” to małe cudeńko, które różni się znacząco od tego, co zastaniemy w Wenecji. Klimat, oryginalna zabudowa i kameralność tego miejsca bardzo przypadły nam do gustu. Zresztą już sama przeprawa vaporetto była przyjemnym i stosunkowo niedrogim doświadczeniem. Przy okazji polecamy też zajrzeć na inne wyspy.
Nam, oprócz Burano, udało się zobaczyć także nieco bardziej “wyblakłe”, ale również ciekawe Murano. Więcej nie zdążyliśmy, bo Burano wciągnęło nas na dłużej niż początkowo sądziliśmy. To chyba najlepsza rekomendacja. 😉
*****
Ale tam kolorowo!
Dzięki za inspirację, następnym razem we Włoszech tam zajrzę!
Ale pięknie uroczo i kolorowo! Na żywo pewnie wygląda jeszcze lepiej! <3